Zazwyczaj tydzień przed Świętami, w niedzielę, kiedy czasu mamy dużo więcej, kuchnia zamienia sie w małą manufakturę pierniczkową. Ja zarabiam ciasto i wykrawam kształty(ciasto jest dość kłopotliwe), a kiedy juz blaszki wyłozone są ciastkami-dzieciaki smaruja je jajkiem i częsciowo ozdabiaja posypkami,orzeszkami...
Najważniejsze i tak zaczyna się, kiedy upieczone i wystudzone pierniczki leżą na wielkich talerzach i czekają na lukrowe ozdabianie...
ależ wówczs panuje podekscytowanie i wyścig, kto bardziej pomysłowo ozdobi ludzika, gwiadke, czy aniołka...
A nad tym wszystkim unosi się ciepły, korzenny zapach z domieszką złotego miodu....
Pierniczki
- 2 szkl mąki
- 2 jaja
- 3/4 szkl cukru
- 1 łyzka masła
- 2 łyzki miodu
- 1 płaska łyżeczka sody oczyszczonej
- 1 łyżeczka utłuczonych przypraw(cynamon, goździki, czarny pieprz)
Do przesianej mąki wlać rozpuszczony, gorący miód i wymieszać łyżką. Dodac cukier, sodę, przyprawy, a gdy masa lekko przestygnie-masło i 1 jajko.
dokładnie wyrabiać ręką, aż ciasto będzie głoadkie. Gotowe rozwałkować na posypanej mąką stolnicy. Foremkami wycinać kształty, smarowac rozmaconym jajkiem i dekorować. Piec ok.15 min. W zamkniętej puszce można je przechowywać nawet kilka tygodni