Zaczął się ostatni tydzień wakacji - łaskawie dzisiaj nie pada, temperatura powietrza przyjemna i ogólnie większa radość życia we mnie od samego rana.
Nie chciałam marnować takiej okazji,więc ogłosiłam wyprawę do biblioteki( i tak książki trzeba było oddać)a po drodze postanowiłam jeszcze zahaczyć o stary anglikański kościół p.w św.Mateusza, który wznosi się na wzgórzu niemal w środku miasta.
Niestety akurat w środku był zamknięty, tym razem. Ale i tak można było zajrzeć na niezwykle klimatyczny, niewielki, dziewiętnastowieczny cmentarz , do tego brukowane ścieżki...
Potem już tylko biblioteka a w niej czekała na nas mała niespodzianka. Wprowadzono maszyny do samoobsługi! Ufff! Nie trzeba będzie juz stać w kolejce ani przy oddawaniu ani przy wypożyczaniu książek. Wystarczy karta biblioteczna i już!
Taka maszyna to super sprawa-powiem szczerze.
W drodze powrotnej do domu kupiłam pyszne śliwki, bo jutro będą knedle...takie polane masłem i bułką tartą...kto takie jada to wie, jakie rarytasy nas czekają:)
Knedle!!! Muszę zrobić. Nigdy jeszcze nie robiłam! Napisz proszę przepis! Caluski!!
OdpowiedzUsuńOk! Jutro się spodziewaj!
OdpowiedzUsuń