wtorek, 21 sierpnia 2012

Nadgryźć nieco Krainę Łagodności...

Kilka dni temu postanowiłam zrobić gruntowne porządki w szufladzie z płytami cd. Natknęłam się w ten sposób na zapomnianą przez siebie płytę wrocławskiego zespołu KINT. Właściwie to w ogóle nie znałabym tej grupy, gdyby nie fakt, że jeden z członków tego zespołu jest znajomym mojego męża. Kilka lat temu kiedy spotkaliśmy się z we Wrocławiu dał nam tę płytę do przesłuchania. Oczywiście zapomniałam o niej!...no i wielka szkoda!
Utwory wykonywane przez zespół w dużej mierze to poezja śpiewana, którą szczególnie lubię słuchać w czasie wakacji. Nie inaczej! 




Słyszę dźwięki gitary i od razu widzę moje górskie wędrówki, przypominam sobie zapach traw, brzęczenie świerszczy,szum potoków...można by mnożyć takie wspomnienia w nieskończoność...zwłaszcza w chwilach, kiedy nie można się tam  znaleźć!

I jeszcze w tym momencie przypomina mi się jedna z moich ukochanych, sentymentalnych piosenek Grzegorza Turnaua,która oczarowała mnie na pierwszym roku studiów w akademiku, w pokoju nr 29...



 No i na koniec jeszcze klasyka do poduszki " Bieszczadzkie Anioły" SDM:)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz