niedziela, 4 maja 2014

Na majówkę z rabarbarem...czyli słodkości na dnie koszyka wycieczkowego....




Maj, majówki, zapachy kwiatów i obłędna zieleń, jakiej intensywności już nie ma w innych miesiącach...kocham...

Jutro (o ile angielska pogoda nie obdaruje nas deszczem i zimnym wiatrem) wybieramy się na naszą pierwszą wyprawę w stronę natury...pachnącej i przyjemnej. Sukces gwarantowany...  jeśli dzieciaki będą miały przestrzeń do biegania i swoich wariactw...a my trochę spokoju- o ile da się go wykrzesać w takiej sytuacji...




Ale co jak co...ciasto musi być i to najlepiej takie wiosenne, owocowe, smaczne...
i takie, wyszukane w necie,
udało mi się dzisiaj...polecam
pachnie wanilią, rabarbarem, w smaku kwaśno -słodkie...dzięki dodaniu daktyli i miodu...


Placek z rabarbarem i daktylami na kruchym spodzie

SKŁADNIKI:

na ciasto kruche:
  • 150 g mąki pszennej
  • 100 g mąki ziemniaczanej
  • 50 g cukru
  • 150 g masła
  • 1 jajko
na nadzienie owocowe:
  • 500 g rabarbaru
  • 100 g suszonych daktyli
  • 3 łyżki płynnego miodu
  • 5 łyżek cukru
  • 1 cukier waniliowy
na kruszonkę:
  • 150 g mąki pszennej
  • 50 g mąki ziemniaczanej
  • 50 g cukru
  • 125 g masła schłodzonego


cukier puder


WYKONANIE:
Formę o rozmiarach 20x30cm wysmarować masłem i wyścielić papierem do pieczenia. Piekarnik nagrzać do temp. 160 stopni. Do miski przesiać obie mąki, dodać cukier, masło i jajko. Rozcierać palcami masło z mąką i resztą składników. Szybko wyrobić masę. Ciastem wyłożyć dno i kawałek boku formy.

Nakłuć widelcem ciasto i wstawić na chwilkę do lodówki. Piec w piekarniku przez 25 min na lekko złoty kolor. Następnie wyjąć i nałożyć nadzienie owocowe. Piekarnik należy podgrzać do temp 180 stopni.



A nadzienie robimy poprzez połączenie wszystkich składników do tego przeznaczonych ( daktyle można na chwilkę namoczyć w ciepłej wodzie a potem dodać do masy).

W oddzielnej misce wyrabiamy kruszonkę z mąki, cukru, cukru waniliowego i masła. Rozdrabniamy dokładnie masło palcami i mieszamy z pozostałymi składnikami. Gotową kruszonkę nakładamy na ciasto.




Gotowe ciasto wkładamy do piekarnika z temp. 180 stopni i pieczemy 35-40 min aż będzie miało złoty kolor. Po wyciągnięciu i ostygnięciu posypujemy całość intensywnie cukrem pudrem...i gotowe...





czwartek, 3 kwietnia 2014

Nocny pociąg do Lizbony... odkrywanie siebie...

Kilka lat temu usłyszałam o książce Pascala Mercier (prawdziwe nazwisko Peter Bieri) "Nocny pociąg do Lizbony"


 i jakoś tak się układało, że znalezienie jej rozmywało się w codzienności...potem zapomniałam aż.....do chwili kiedy znalazłam film o tym samym tytule...


Byłam bardzo przejęta, bo nie miałam pewności, czy to film o TEJ książce , która zakotwiczyła się w mojej głowie i czekała na pełne odkrycie...
Jedyne co pamiętąłam z opisanej fabuły powieści to początek rodzącej się w niej historii pewnego starszego nauczyciela języków klasycznych, który jednego dnia, pod wpływem spotkania z piękną nieznajomą, porzuca swoje dotychczasowe życie, wsiada do pociągu jadącego do Lizbony i...
rozpoczyna największą przygodę swojego życia...odkrywa sam siebie...




Raimund Gregorius, główny bohater, nabywa książkę pewnego portulgalskiego autora, Amadeu de Prado...jest na tyle jej ciekawy, że postanawia nie tylko w jednej chwili porzucić pracę nauczyciela, ale zaczyna uczyć się języka portugalskiego i kawałek po kawałku...odsłaniają się przed nim przemyślenia Portugalczyka...które jednocześnie okażą się odbiciem jego samego...odżywają od lat niestawiane pytania ...ale to tylko niektóre aspekty spotkania w "nowym" świecie...



Film piękny, odkrywający uroki Lizbony, wspaniała obsada-w roli głównej Jeremy Irons- i klimat...filmu...taki jak lubię...no i  zachęcił natychmiast do kupienia książki(szkoda,że nie było odwrotnie tym razem)...kupiłam...przeczytałam...szczerze namawiam do przeczytania a potem do oglądnięcia filmu...


środa, 12 marca 2014

Wyprawa niesłychana Benedykta i Jana...czyli kolejne spotkanie z historią..






Ogromnie się cieszę, że Łukaszowi Wierzbickiemu nie brakuje fascynacji historią i odkopując zapomniane, prawdziwe wydarzenia -tworzy z nich książki dla dzieci. Moim zdaniem rewelacyjne. Podobają się one nie tylko mnie ,ale przede wszystkim moim dzieciom, co uważam za najlepszy miernik. Po Kaziku z Afryki i niedźwiedziu Wojtku, delektujemy się kolejną prawdziwą historią wyprawy dwóch zakonników do kraju Mongołów...




Historia wcale nie jest nudna i nie musi taką być...

Czy na codzień dzieci w szkole dowiadują się o niezwykłej wyprawie Jana z Grabowej Doliny i Benedykta Polaka?...szczerze mówiąc- mało kto o nich słyszał...
Jestem pewna,że dzięki Łukaszowi Wierzbickiemu będzie można zgłębić tę historię i przebyć fascynującą podróż po drogach średniowiecznej Europy, poznając jej różnorodność, kulturę...


a także zrozumieć na czym polega odwaga, dobroć, bezinteresowność...to niezwykle wartościowa książka...

Ilustracje ,dzięki Wojciechowi Nawrotowi jeszcze bardziej przyciągają uwagę do opowieści a obok humorystycznych sytuacji są i momenty mrożące krew w żyłach...jednym słowem, dzieci się nie nudzą...przynajmniej moje;


Znudzona jestem przekoloryzowanymi często książkami o niczym, książkami po któych przeczytaniu  nie pozostaje nic w głowie i dlatego tym bardziej polecam tę książkę, którą mogę z całą radością postawić na półce w pokoju moich dzieci....oczywiście zaraz po jej przeczytaniu :)



wtorek, 4 marca 2014

Muffinki na zakończenie karnawału...

Dzisiaj ,kiedy tuż przed ropoczęciem Wielkiego Postu, Anglicy okupiują kuchnie smażąc całe stosy naleśników, ja w przypływie energii zabrałam się za pieczenie babeczek...
A co! Niech będzie miłe pożegnanie karnawału, ale nieco mniej obciążone kalorycznością i tłustością niż w tradycyjny, iście polski Tłusty Czwartek...(swoja drogą tej okazji też nie odpuściliśmy w domu).

Muffinki były czekoladowe z marshmallow




 i cytrynowe z białą czekoladą...

Polecam szczególnie te cytrynowe, bo są nie tylko pyszne, delikatne ale i

bardzo łatwe do zrobienia...





MUFFINKI CYTRYNOWE

składniki (12 sztuk):

300 g mąki pszennej

2 łyżeczki proszku do pieczenia

150 g cukru

szczypta soli

2 łyżki startej skórki z cytryny (tylko najbardziej żółta zewnętrzna część)

1 opakowaniu cukru wanilinowego

2 jajka

250 ml jogurtu, kefiru, maślanki

125 g masła, roztopionego


wykonanie:

Formę wypełniamy papilotkami, piekarnik nagrzewamy do temperatury 190 

stopni.

Następnie  do większej miski wsypujemy suche składniki, czyli przesianą

mąkę, proszek do pieczenia, cukier, sól, cukier waniliowyi startą skórkę z

cytryny.

W drugiej misce ubijamy lekko jajka, jogurt(lub kefir albo maślankę) i

schłodzone masło.

Gotowa masę wlewamy delikatnie w środek suchych składników i mieszamy aż

powstanie jednolita masa.

Papilotki wypełniamy gotowym ciastem i wstawiamy do piekarnika na 20-25

min. Po upieczeniu schładzamy muffinki i polewamy polewą z białej 

czekolady(pół tabliczki białej czekolady rozpuszczamy w wodnej kąpieli z 50 ml

słodkiej śmietanki, mieszamy i kiedy masa będzie schłodzona i gęstniejąca-

polewamy muffinki)






sobota, 22 lutego 2014

Kot Filemon...kot nad koty...






Należę do tego pokolenia,kiedy dobranocki wyznaczały  wieczorny rytm, były oczekiwane z wielką niecierpliwością i były niezwykłym spotkaniem z różnymi bohaterami...
Jednym z ulubieńszych był oczywiście Kot Filemon i Bonifacy...a i Babcia z Dziadkiem mieli sporo uroku...



Niespodziewałam się, że po tylu latach i moje dzieci będą z radością oglądały tę bajkę. Ale wiem dlaczego mają do niej tyle sympatii...bo nie dość,że przygody kotka są równie odkrywcze jak ich, to spokój i prostota jakie tam można znaleźć ..łapią za serce.




Jeszcze większą niespodzianką okazał się fakt, że Szymon nie tyle zaciekawił się bajką-filmem, co książką...Jubileuszowe wydanie Filemona, Naszej Księgarni okazało się strzałem w dziesiątkę...bo nie tylko piękne wydanie ale i w ilustracje bogate...




W każdym razie czytamy, przeżywamy i dobrze się bawimy...


wtorek, 18 lutego 2014

Rozrabianki...Tańcowanki...Wyciszanki...czyli jazzowanki...

Dobrą i ulubioną muzyką miło jest się dzielić, zwłaszcza ze swoimi dziećmi i to od najwcześniejszych chwil...
Mamy w domu kapitalny trójpak , o wdzięcznej nazwie "Jazzowanki"...


Zawiera trzy płyty cd z muzyką jazzową(nie trudno się domyślić)...ale każda z płyt ma inne przeznaczenie. Weźmy takie

USYPIANKI


Króluje na nich Frank Sinatra i Ella Fitzgerald, utwory spokojne, ciepłe i ewidentnie przyciągające do poduszki. Przyznaje,że na mojego 3-miesięcznego Szkraba działają idelanie-nie ma mowy, żeby wtedy płakała..a i ja sama od razu łapię emocjonalną równowagę, o której utratę nie trudno...



TAŃCOWANKI


wspaniale nadają się do pląsów i wszelkich balów oraganizowanych samoistnie przez dzieci...kiedy nagle Spiderman zamienia się w księcia i porywa do tańca księżniczkę...i na koniec to co dzieci lubią najbardziej

ROZRABIANKI


muzyka, na czele której stoją m.in Louis Armstrong, Count Basie, Nat King Cole czy Benny Goodman powodują, że można szaleć do upadłego i cieszyć chwilą szaleństwa...

I mamy piękne połączenie dobrej muzyki z beztroską zabawą, wyciszeniem i ogromnym bodźcem wyobraźni...


niedziela, 16 lutego 2014

Ciasto czekoladowo- migdałowe z pestkami granatu...

Niedziela to taki dzień, kiedy wszyscy domownicy oczekują jakiejś słodkiej niespodzianki, zwłaszcza po obiedzie. A ,że w 100% są to łakomczuchy, to staram się zawsze coś im przygotować. Tym razem upiekłam ciasto czekoladowe z migdałami i dodatkiem pestek granatu. Muszę przyznać,że dla miłośników czekoladowych łakoci -może to być uczta dla podniebienia. Bo nie dość,że smakuje dobitnie czekoladowo, to jest niezwykle delikatne i puszyste. A jeśli dodać do tego połączenie polewy czekoladowej z lekko winnymi pestkami granatu...to...przekonajcie się sami...



Ciasto czekoladowo- migdałowe z pestkami granatu

Składniki:

Ciasto:

  • 225 g masła
  • 250 g gorzkiej czekolady(70%)
  • 5 dużych jajek
  • 225 g cukru muscovado(należy dokładnie grudki rozgnieść palcami)
  • 85 g mielonych migdałów
  • 50 g mąki

Polewa:
  • 150 ml śmietany kremówki
  • 100g gorzkiej czekolady(70%)
  • 1 łyżka cukru pudru
  • garść pestek z granatu

Wykonanie:

Tortownicę o średnicy 23 cm smarujemy masłem a  dno wyścielamy pergaminem. Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni.

Do miseczki wkładamy masło i połamaną na drobne kawałki czekoladę. Powoli rozpuszczamy w gorącej kąpieli a kiedy masa będzie gładka ,odstawiamy na bok.

Do miski wbijamy 5 jajek , dodajemy cukier i ubijamy mikserem 5-8 min aż masa stanie się puszysta i gęsta oraz podwoi swoją objętość.Potem wlewamy czekoladę i nadal miksujemy ale przy krawędziach miski. Następnie dużą,metalową łyżką delikatnie należy przemieszać masę tak aby na cieście pojawiły się paskii czekoladowe i bąbelki. Nie należy robić tego zbyt szybko. Ważne jest ,aby bąbelki się utrzymywały.
Potem dodajemy migdały,mąkę i 1/4 łyżeczki soli. To ponownie delikatnie mieszamy sposobem przekładania masy.
Powoli wlewamy masę do formy, wyrównujemy i wkładamy do nagrzanego piekarnika na 30-35 min. Po upieczeniu ciasto studzimy( może nieco być popękane po pieczeniu, ale to normalne)

W tym czasie przygotowujemy polewę. W rondelku zagotowujemy śmietankę . Dodajemy czekoladę i cukier puder. Mieszamy aż do rozpuszczenia i odstawiamy wciąz mieszając aż masa stanie się jednolita i gładka. Należy odczekać kolejne 10 min aż polewa zgęstnieje i wówczas polać nią ciasto. Na koniec obsypać pestkami granatu...