Kiedy nareszcie przetoczyły się fale przygotowań do egzaminów, samych egzaminów i jeszcze innych tuż-przedwakacyjnych szaleństw ...nadeszły niespodziewanie prawdziwie letnie, zapowidające wakacje, dni. W takich chwilach zawsze szukam cienia, bo z natury średnio-radośnie znoszę upały...
I najbardziej lubię późno-popołudniową porę, kiedy udaje mi się wyrwać nieco czasu na lekturę...orzeźwianą łykami schłodzonej wody z cytryną i odrobiną mięty...
Ostatnio urzekły mnie dwie książki, jedna hiszpańskiego autora, a druga o hiszpańskim muzyku( coś klimaty hiszpańskie zdecydwanie do mnie przywarły).
Pierwsza z nich to "Ręka Fatimy" Ildefonso Falconesa, który zasłynął "Katedrą w Barcelonie".
Książka przenosi na do XVI-wiecznej Andaluzji, gdzie poznajemy losy mężczyzny, zawieszonego między dwoma światami: chrześcijańskim i muzułmańskim , próbującym doprowadzić do zbliżenia tych światów. Dla mnie była to kolejna okazja do bliższego poznania kawałka historii Hiszpanii, rozbudzenia mojej ciekawości tematem, a jednocześnie brnąc przez szereg typowych wątków przygody, miłości, intryg ...niespostrzeżenie zakończyłam czytanie tej 930 stronicowej powieści. Muszę przyznać, że bardzo zmienne targały mną emocje na różnych etapach czytania...ale to dobrze, bo to dało mi okazję, do stawiania wielu pytań, na które odpowiedzi wciąż szukam...
"Hiszpański smyczek", to bardzo nastrojowa, owiana muzyką, urzekająca debiutancka powieść , amerykańskiej autorki Andromedy Romano-Lax.
Tym razem z głównym bohterem spotykamy się pod koniec XIX wieku, w małym miasteczku Campo Seco, gdzie ocalały po trudnym porodzie, zaczyna swoje niezwykłe życie... nabiera ono jeszcze intensywniejszych barw w dniu, kiedy dostaje w prezencie po swoim zmarłym ojcu ...smyczek...
To doprowadza go ostatecznie do wielkiej kariery wiolonczelisty...ale nadejście nowej epoki,nowych sytuacji na scenie politycznej, będzie mocno wytyczało jego losy...pasjonująca historia-od której ciężko się oderwać i która nie nudzi ani przez chwilę...
niedziela, 14 lipca 2013
niedziela, 19 maja 2013
Leniwa...majowa...niedziela...
Pogoda nie rozpieszcza nas w tym roku.
A dzisiaj, nareszcie pierwszy, ciepły majowy dzień...cały w słońcu i kolorach wiosny.
Cała rodzina ( no z wyjatkiem Marysi) udała sie na rozgrywki piłkarskie do parku...a ja nie!
W piekarniku...rumieniła się pieczeń...w domu cisza...Marysia bawiła się w ogródku...postanowiłam sama skorzystać z okazji i rzucić się w ramiona słońca...oczywiście z książka w ręce:)
No, pięknie wszystko wyglada w maju...na wprost krzew bzu, obok wciąż niemożliwie błekitne niezapominajki, słoneczne mlecze ...
Teraz wystarczyło tylko łyknąć pysznego kompotu z rabarbaru i sięgnąć po książkę...
Na pewno na takie leniwe ,ciepłe popołudnie doskonale nada się książka,którą całkiem niedawno przeczytałam, "Służące" Kathryn Stockett. Książka ma ciekawą strukturę...cała historia opwiedziana jest z perspektywy trzech głównych bohaterek, bardzo różnych postaci pod względem charakteru, pochodzenia, czy osobistych przeżyć. Ale łaczy je odwaga, która w rezultacie mocno wpłynie na losy miasteczka, w którym mieszkają. Akcja książki toczy się w pierwszej połowie lat sześćdziesiatych, na amerykańskim Południu, gdzie problem segregacji rasowej jest bardzo żywy...Nie brak obok tematów poważnych, humoru i pewnego napięcia,które powoduje,że książkę "połyka się" natychmiastowo....warto ,warto,warto!!!
A jak już przeczytacie książkę, to sięgnąć można po film...dobry!
A dzisiaj, nareszcie pierwszy, ciepły majowy dzień...cały w słońcu i kolorach wiosny.
Cała rodzina ( no z wyjatkiem Marysi) udała sie na rozgrywki piłkarskie do parku...a ja nie!
W piekarniku...rumieniła się pieczeń...w domu cisza...Marysia bawiła się w ogródku...postanowiłam sama skorzystać z okazji i rzucić się w ramiona słońca...oczywiście z książka w ręce:)
No, pięknie wszystko wyglada w maju...na wprost krzew bzu, obok wciąż niemożliwie błekitne niezapominajki, słoneczne mlecze ...
Teraz wystarczyło tylko łyknąć pysznego kompotu z rabarbaru i sięgnąć po książkę...
Na pewno na takie leniwe ,ciepłe popołudnie doskonale nada się książka,którą całkiem niedawno przeczytałam, "Służące" Kathryn Stockett. Książka ma ciekawą strukturę...cała historia opwiedziana jest z perspektywy trzech głównych bohaterek, bardzo różnych postaci pod względem charakteru, pochodzenia, czy osobistych przeżyć. Ale łaczy je odwaga, która w rezultacie mocno wpłynie na losy miasteczka, w którym mieszkają. Akcja książki toczy się w pierwszej połowie lat sześćdziesiatych, na amerykańskim Południu, gdzie problem segregacji rasowej jest bardzo żywy...Nie brak obok tematów poważnych, humoru i pewnego napięcia,które powoduje,że książkę "połyka się" natychmiastowo....warto ,warto,warto!!!
A jak już przeczytacie książkę, to sięgnąć można po film...dobry!
sobota, 4 maja 2013
Cristiada...
Lubię chodzić do kina... a że przez ostatnie lata mam ku temu mniej okazji,to tym bardziej starannie próbuję dobierać repertuar.
Całkiem niedawno, pojechałam w odwiedziny do Polski...tym razem sama...bez męża i dzieci. Przyznam, że to zupełnie nowe dla mnie doświadczenie, ale bardzo potrzebne i odświeżające...Przed wyjazdem obiecałam sobie, że pójde chociaż na jeden film do kina...
I poszłam, na Cristiadę...film, którego boi się pół świata.
Żeby zrozumieć, dlaczego ta najdroższa produkcja w historii meksykańskiego kina, z doskonałą obsadą i grą aktorów, bojkotowna jest przez największych dystrybutorów, nie tylko meksykańskich, ale i europejskich...to należy poznać treść filmu i zestawić go z sytuacja polityczną Meksyku i z panującą poprawnością polityczną Europy.
Film opowiada o katolickim powstaniu chłopskim, które wybuchło w 1926 roku w obronie wolności religijnej.Przerwane dopiero w 1938 roku przez podpisanie porozumienia między "cristeros" a rządem.
Film poruszył mnie dogłębnie... po wielu mdłych, wcześniej oglądanych mega produkcjach, nareszcie poczułam, że ktoś opowiada piękną, ważną i prawdziwą historię..historię tego, że wolność jest prawem podstawowym i bezcennym, za które warto oddać życie!
Nie zabrałam ze sobą chusteczek, więc mój sweter w połowie był zwilgotniały od łez...bo jak nie płakać, kiedy mowa o honorze, prawdzie i odwadze...i miłości wiernej do Boga i ludzi...
Jedno wiem na pewno, Cristiada, będzie jednym z tych filmów w moim domu, bez którego wychowanie dzieci się nie obędzie...
Naprawdę polecam!
Całkiem niedawno, pojechałam w odwiedziny do Polski...tym razem sama...bez męża i dzieci. Przyznam, że to zupełnie nowe dla mnie doświadczenie, ale bardzo potrzebne i odświeżające...Przed wyjazdem obiecałam sobie, że pójde chociaż na jeden film do kina...
I poszłam, na Cristiadę...film, którego boi się pół świata.
Żeby zrozumieć, dlaczego ta najdroższa produkcja w historii meksykańskiego kina, z doskonałą obsadą i grą aktorów, bojkotowna jest przez największych dystrybutorów, nie tylko meksykańskich, ale i europejskich...to należy poznać treść filmu i zestawić go z sytuacja polityczną Meksyku i z panującą poprawnością polityczną Europy.
Film opowiada o katolickim powstaniu chłopskim, które wybuchło w 1926 roku w obronie wolności religijnej.Przerwane dopiero w 1938 roku przez podpisanie porozumienia między "cristeros" a rządem.
Film poruszył mnie dogłębnie... po wielu mdłych, wcześniej oglądanych mega produkcjach, nareszcie poczułam, że ktoś opowiada piękną, ważną i prawdziwą historię..historię tego, że wolność jest prawem podstawowym i bezcennym, za które warto oddać życie!
Nie zabrałam ze sobą chusteczek, więc mój sweter w połowie był zwilgotniały od łez...bo jak nie płakać, kiedy mowa o honorze, prawdzie i odwadze...i miłości wiernej do Boga i ludzi...
Jedno wiem na pewno, Cristiada, będzie jednym z tych filmów w moim domu, bez którego wychowanie dzieci się nie obędzie...
Naprawdę polecam!
niedziela, 10 marca 2013
W Dzień Mamy pyszności zajadamy:)...
Już od wielu dni dochodziły do moich uszu konspiracyjne szepty Dzieci, bo wielkimi krokami zbliżał się Dzień Matki...
Do całej sprawy został zaangażowany oczywiście Tata...
Po tych wszystkich niespodziankach i porannym śniadaniu do łóżka... postanowiłam i ja sprawić Dzieciom niespodziankę, a co!
Przygotowałam im śniadanie na słodko... upiekłam muffinki, do tego truskawki i pyszna herbata...
Muffiny robi sie bardzo szybko, pysznie samkują, najlepiej jak są podane jeszcze ciepłe w towarzystwie soczystych truskawek....
Piekarnik nagrzać do temperatury 200 stopni. Wyłożyc papilotkami formę.
Do dużej miski przesiać mąkę, proszek do pieczenia, sól i wymieszać z cukrem.
Jajka delikatnie rozbełtac w drugiej misce, dolać mleko, masło i aromat pomarańczowy. Połączyć. Następnie w misce z suchymi składnikami zrobić otwór po środku i delikatnie wlać płynne składniki. Mieszać do połączenia- nie używac miksera.
Łyżką nakładamy masę do papilotek i wkładamy do piekarnika na 20 min aż wyrosną i nabioą złocistobrązowego koloru.
Po upieczeniu zostawic na 5 min. W międzyczasie przygotować truskawki i herbatę...
Muffiny posypujemy cukrem pudrem i podajemy ciepłe...z truskawkami i herbatą...
Po słodkim śniadaniu, przyszedł czas na bardziej konkretny obiad...czyli... dzisiaj kolej przypadła na pieczonego kurczaka z warzywami z dodatkiem ryżu...
Danie nieskomplikowane ,zdrowe i chętnie spożywane w mojej rodzinie.
Wystarczy dzień wcześniej(lub kilka godzin przed pieczeniem) zostawić kurczaka w zalewie zrobionej z 4 ząbków czosnku, łyżki papryki słodkiej, łyżki papryki ostrej, połową łyżeczki tymianku, soli, pieprzu czarnego -wymieszanych z połową szklanki oleju.
Tak przyprawionego kurczaka układamy w naczyniu, obok kładziemy pokrojone w grube kawałki warzywa- rodzaj warzyw jest dowolny, w zależności co się lubi....
Piec w nagrzanym do 180 stopni piekarniku 1- 1,5 godziny. Jeśli warzywa zaczną się spiekać, należy przykryć je folią aluminiową...
Upieczone mięso i warzywa można podać z ryżem, pieczonymi ziemniakami albo bez niczego. Wytworzoany sos podczas pieczenia można wykorzystac do okrasy, albo można przechować w zamrażarce jako bazę do następnego sosu...
Do całej sprawy został zaangażowany oczywiście Tata...
Po tych wszystkich niespodziankach i porannym śniadaniu do łóżka... postanowiłam i ja sprawić Dzieciom niespodziankę, a co!
Przygotowałam im śniadanie na słodko... upiekłam muffinki, do tego truskawki i pyszna herbata...
Muffiny robi sie bardzo szybko, pysznie samkują, najlepiej jak są podane jeszcze ciepłe w towarzystwie soczystych truskawek....
Muffinki na Dzień Mamy
12 sztuk
- 280 g maki
- 1 łyżka proszku do pieczenia
- szczypta soli
- 115 g bardzo drobnego cukru albo cukru pudru
- 2 jajka
- 250 ml mleka
- 85 g rozpuszczonego, schłodzonego masła
- 1 łyżeczka aromatu pomarańczowego
- świeże truskawki
- cukier puder do posypania
Piekarnik nagrzać do temperatury 200 stopni. Wyłożyc papilotkami formę.
Do dużej miski przesiać mąkę, proszek do pieczenia, sól i wymieszać z cukrem.
Jajka delikatnie rozbełtac w drugiej misce, dolać mleko, masło i aromat pomarańczowy. Połączyć. Następnie w misce z suchymi składnikami zrobić otwór po środku i delikatnie wlać płynne składniki. Mieszać do połączenia- nie używac miksera.
Łyżką nakładamy masę do papilotek i wkładamy do piekarnika na 20 min aż wyrosną i nabioą złocistobrązowego koloru.
Po upieczeniu zostawic na 5 min. W międzyczasie przygotować truskawki i herbatę...
Muffiny posypujemy cukrem pudrem i podajemy ciepłe...z truskawkami i herbatą...
Po słodkim śniadaniu, przyszedł czas na bardziej konkretny obiad...czyli... dzisiaj kolej przypadła na pieczonego kurczaka z warzywami z dodatkiem ryżu...
Danie nieskomplikowane ,zdrowe i chętnie spożywane w mojej rodzinie.
Wystarczy dzień wcześniej(lub kilka godzin przed pieczeniem) zostawić kurczaka w zalewie zrobionej z 4 ząbków czosnku, łyżki papryki słodkiej, łyżki papryki ostrej, połową łyżeczki tymianku, soli, pieprzu czarnego -wymieszanych z połową szklanki oleju.
Tak przyprawionego kurczaka układamy w naczyniu, obok kładziemy pokrojone w grube kawałki warzywa- rodzaj warzyw jest dowolny, w zależności co się lubi....
Piec w nagrzanym do 180 stopni piekarniku 1- 1,5 godziny. Jeśli warzywa zaczną się spiekać, należy przykryć je folią aluminiową...
Upieczone mięso i warzywa można podać z ryżem, pieczonymi ziemniakami albo bez niczego. Wytworzoany sos podczas pieczenia można wykorzystac do okrasy, albo można przechować w zamrażarce jako bazę do następnego sosu...
piątek, 1 marca 2013
Zapomniana historia...
Cieszę się, że coraz więcej wokół mnie odsłania się historii...tej od czasu II wojny światowej..przemilczanej, zagłuszanej i skrupulatnie wpychanej w szufladę pt."obojętność"...
Przez ostatnie tygodnie -szczególnie o tym myślę... o losach Polaków, którzy albo byli traktowani jak złoczyńcy- pomimo, że walczyli o wolność swojego kraju, z drugiej strony tracili własne domy, wywożeni w głąb Syberii, czy Kazachstanu albo, co gorsze, byli okrutnie mordowani tylko dlatego, że byli Polakami...
Przeczytałam bardzo dobrą książkę...autorstwa Władysława Kubów " Terroryzm na Podolu Zachodnim".
Dlaczego mówię o tej książce? Po pierwsze, tego typu opracowń niestety nie ma wiele, po drugie, jest to wstrząsajace, doskonale opracowane świadectwo wydarzeń. No i jeszcze równie ważna przyczyna, dla której ciągnie mnie w tym kierunku...to fakt,że ta tragedia podolskich mordów dotknęła rodzinę mojej babci...
Pan Władysław sam przeżył mord, dokonany przez banderówcóww nocy z 22/23 luty 1944 roku w Berezowicy Małej koło Zbaraża. W tę noc cudem ocała 12 letnia dziewczynka, spokrewniona z moja babcią(zreszta przez pewien czas po tych wydarzeniach wychowywała się u mojej babci), której rodzice niestety zginęli...
http://www.wbc.poznan.pl/Content/8333/Biuletyn+nr63+2004.03.pdf
To jedna z tysięcy straszliwych historii, które miały miejsce nie tylko na Podolu.
Zapomnieć nie wolno, bo pamięć tym wszystkim Polakom się należy...
Wczoraj obchodzono rocznicę mordu w Hucie Pieniackiej
No i warto pamiętać o tych żołnierzach, których komunistyczna władza zaraz po zakończeniu wojny pozbawiła czci, honoru, a nie rzadko, i życia...
Przez ostatnie tygodnie -szczególnie o tym myślę... o losach Polaków, którzy albo byli traktowani jak złoczyńcy- pomimo, że walczyli o wolność swojego kraju, z drugiej strony tracili własne domy, wywożeni w głąb Syberii, czy Kazachstanu albo, co gorsze, byli okrutnie mordowani tylko dlatego, że byli Polakami...
Przeczytałam bardzo dobrą książkę...autorstwa Władysława Kubów " Terroryzm na Podolu Zachodnim".
Dlaczego mówię o tej książce? Po pierwsze, tego typu opracowń niestety nie ma wiele, po drugie, jest to wstrząsajace, doskonale opracowane świadectwo wydarzeń. No i jeszcze równie ważna przyczyna, dla której ciągnie mnie w tym kierunku...to fakt,że ta tragedia podolskich mordów dotknęła rodzinę mojej babci...
Pan Władysław sam przeżył mord, dokonany przez banderówcóww nocy z 22/23 luty 1944 roku w Berezowicy Małej koło Zbaraża. W tę noc cudem ocała 12 letnia dziewczynka, spokrewniona z moja babcią(zreszta przez pewien czas po tych wydarzeniach wychowywała się u mojej babci), której rodzice niestety zginęli...
http://www.wbc.poznan.pl/Content/8333/Biuletyn+nr63+2004.03.pdf
To jedna z tysięcy straszliwych historii, które miały miejsce nie tylko na Podolu.
Zapomnieć nie wolno, bo pamięć tym wszystkim Polakom się należy...
Wczoraj obchodzono rocznicę mordu w Hucie Pieniackiej
No i warto pamiętać o tych żołnierzach, których komunistyczna władza zaraz po zakończeniu wojny pozbawiła czci, honoru, a nie rzadko, i życia...
poniedziałek, 18 lutego 2013
Pieczone jabłka z konfiturą borówkową polane gorącym miodem z orzechami...
I do nas dotarła fala ferii zimowych, może trwaja one tydzień, ale niemniej dają wiele radości wszystkim.
Skoro mam teraz więcej czasu, mogę trochę eksperymentować w kuchni...na dodatek z przyjemnością:)
Dzisiaj postanowiłam zrobić wszystkim deser owocowy- taki, który byłby szybki w wykonaniu ale i smaczny!
Wystarczą do tego jabłka( bardziej winne), konfitura borówkowa(ja używam gotowej, kupionej w sklepie), dwie łyżki miodu, łyżka cukru i garść grubo pokrojonych orzechów włoskich.
Jabłka umyć . Ściąć -niezawiele-czubek owocu, gniazdo wydrążyć ,środek jabłka wypełnić dwoma łyżeczkami konfitury, przykryć uprzednio ściętym czubkiem.I tak robimy z wszystkimi jabłkami.
Następnie wkładamy je do wysmarowanego masłem lub margaryną naczynia żaroodpornego,wlewamy 3/4 szklanki wody(aby jabłka upiekły sie równomiernie i nie popękały skórki), wsadzamy do nagrzanego piekarnika -180 stopni C.Pieczemy ok 40 min.( w zależności od wielkości jabłek)
10 min przed wyjęciem jabłek przygotowujemy polewę karmelowo- orzechową. Na patelni e kładziemy miód z cukrem i podgrzewamy do całkowitego rozpuszczenia skłądników, następnie dodajemy orzechy i smażymy jeszcze kilka minut. Po wyciągnięciu jabek z piekarnika, zdejmujemy czubki i polewamy każde jabłko niewielką ilością polewy....
Skoro mam teraz więcej czasu, mogę trochę eksperymentować w kuchni...na dodatek z przyjemnością:)
Dzisiaj postanowiłam zrobić wszystkim deser owocowy- taki, który byłby szybki w wykonaniu ale i smaczny!
Wystarczą do tego jabłka( bardziej winne), konfitura borówkowa(ja używam gotowej, kupionej w sklepie), dwie łyżki miodu, łyżka cukru i garść grubo pokrojonych orzechów włoskich.
Jabłka umyć . Ściąć -niezawiele-czubek owocu, gniazdo wydrążyć ,środek jabłka wypełnić dwoma łyżeczkami konfitury, przykryć uprzednio ściętym czubkiem.I tak robimy z wszystkimi jabłkami.
Następnie wkładamy je do wysmarowanego masłem lub margaryną naczynia żaroodpornego,wlewamy 3/4 szklanki wody(aby jabłka upiekły sie równomiernie i nie popękały skórki), wsadzamy do nagrzanego piekarnika -180 stopni C.Pieczemy ok 40 min.( w zależności od wielkości jabłek)
10 min przed wyjęciem jabłek przygotowujemy polewę karmelowo- orzechową. Na patelni e kładziemy miód z cukrem i podgrzewamy do całkowitego rozpuszczenia skłądników, następnie dodajemy orzechy i smażymy jeszcze kilka minut. Po wyciągnięciu jabek z piekarnika, zdejmujemy czubki i polewamy każde jabłko niewielką ilością polewy....
sobota, 9 lutego 2013
Oponki serowe na zakończenie karnawału...
OPONKI SEROWE Z LUKREM CYNAMONOWYM
składniki na ciasto:
- 250 g mąki pszennej
- 1 i 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
- 250 g serka mascarpone lub twarogu rozdrobnionego widelcem
- 1/3 szklanki cukru
- 2 jajka (lub 2 żółtka i około 4 - 6 łyżek gęstej śmietany lub jogurtu greckiego)
składniki na lukier:
• 200 g cukru pudru
• 1 - 2 łyżeczki cynamonu w proszku
• około 4 łyżek wody lub mleka
wykonanie:
Mąkę przesiać razem z sodą do miski, dodać ser, cukier oraz jajka. Zamiast całych jajek możemy dodać tylko żółtka, zamiast białek dajemy wówczas śmietanę lub jogurt grecki. Składniki wymieszać łyżką do połączenia się składników, wyrobić chwilę ręką na gładkie ciasto, w razie potrzeby dodać troszkę więcej mąki gdyby ciasto się kleiło.
Wyłożyć je na stolnicę lub blat podsypany mąką. Rozpłaszczyć dłonią na placek o wysoki około 1-1,5 cm. Wierzch oprószyć mąką gdyby się kleił. Wyciąć szklanką kółka (około 6 - 7 cm), w środku małym kieliszkiem a najlepiej nakrętką wyciąć mniejsze kółeczka. Złączyć resztki ciasta w jeden kawałek i wyciąć kilka nowych oponek.
Nagrzać olej do około 175 stopni C, w średnim garnku, na wysokość około 10 cm. Przygotować lukier: do miseczki wsypać cukier puder i cynamon, mieszając wlewać stopniowo po łyżce wodę lub mleko aż lukier będzie gładki i gęsty.Oponki smażyć partiami, po około 5 sztuk .
Odkładać na ręczniki papierowe. Jeszcze ciepłe maczać w lukrze i odkładać na paterę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)