Przez ostatnie tygodnie -szczególnie o tym myślę... o losach Polaków, którzy albo byli traktowani jak złoczyńcy- pomimo, że walczyli o wolność swojego kraju, z drugiej strony tracili własne domy, wywożeni w głąb Syberii, czy Kazachstanu albo, co gorsze, byli okrutnie mordowani tylko dlatego, że byli Polakami...
Przeczytałam bardzo dobrą książkę...autorstwa Władysława Kubów " Terroryzm na Podolu Zachodnim".
Dlaczego mówię o tej książce? Po pierwsze, tego typu opracowń niestety nie ma wiele, po drugie, jest to wstrząsajace, doskonale opracowane świadectwo wydarzeń. No i jeszcze równie ważna przyczyna, dla której ciągnie mnie w tym kierunku...to fakt,że ta tragedia podolskich mordów dotknęła rodzinę mojej babci...
Pan Władysław sam przeżył mord, dokonany przez banderówcóww nocy z 22/23 luty 1944 roku w Berezowicy Małej koło Zbaraża. W tę noc cudem ocała 12 letnia dziewczynka, spokrewniona z moja babcią(zreszta przez pewien czas po tych wydarzeniach wychowywała się u mojej babci), której rodzice niestety zginęli...
http://www.wbc.poznan.pl/Content/8333/Biuletyn+nr63+2004.03.pdf
To jedna z tysięcy straszliwych historii, które miały miejsce nie tylko na Podolu.
Zapomnieć nie wolno, bo pamięć tym wszystkim Polakom się należy...
Wczoraj obchodzono rocznicę mordu w Hucie Pieniackiej
No i warto pamiętać o tych żołnierzach, których komunistyczna władza zaraz po zakończeniu wojny pozbawiła czci, honoru, a nie rzadko, i życia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz