wtorek, 29 lipca 2014

Amerykańskie naleśniki na letnie śniadanie...a potem kawa...

Telewizji właściwie nie oglądam, napisałbym " w ogóle nie oglądam", ale byłoby to nieuczciwe, bo jednak czasem zaglądam na kanał kulinarny i lubię obejrzeć jakiś program historyczny czy przyrodniczy...

Tak, lubię kanał kulinarny...zwłaszcza kiedy Nigella Lawson rozpoczyna wyczarowywać pyszności w swojej kuchni...i tak ostatnio natchnęła mnie do zrobienia dzieciom naleśników amerykańskich...ona podawała je z syropem klonowym...
a ja...z dżemem i bitą śmietaną...nastepnym razem zrobię z jogurtem i świeżymi owocami...albo...już coś tam wymyślę...

Muszę przyznać, że sama wchłonęłam dwa i powiem,że kawa po takim śniadanku smakuje pyyyysznie...



Amerykańskie naleśniki

składniki: (na ok. 12 porcji)

  • 225 g mąki
  • łyżka proszku do pieczenia
  • szczypta soli
  • 1 łyżeczka cukru
  • 2 duże  jajka, roztrzepane
  • 30 g masła, rozpuszczonego i ostudzonego
  • 300 ml mleka
  • masło do smażenia


Wszystkie składniki wymieszać mikserem.
Ciasto odstawić na 20 min. Można je przelać do dzbanka, to ułatwia potem dozowanie na patelnię.



Neleśniki smażymy w ten sposób, że gdy na stronie pojawią się bąbelki, obracamy placek i smażymy go tylko minutę na drugiej stronie.




niedziela, 6 lipca 2014

Tarta z truskawkami i musem czekoladowym...na lipcowe popołudnie z kawą...

Ciepłe popołudnie, leniwa niedziela w zielonym ogródku, brzęczenie much i bąków... a w tym wszystkim mały stolik z pachnącą truskawkami tartą i filiżankami obok...

Tak , to jedna z możliwych scenerii letniego, deserowego popołudnia...może być na prawdę przyjemnie i pysznie...






TARTA TRUSKAWKOWA Z MUSEM CZEKOLADOWYM

składniki:

ciasto kruche:
  • 250g mąki
  • 150g schłodzonego masła
  • szczypta soli
  • 3 łyżki cukru
  • 1 jajko
masa:
  • 500g mascarpone
  • 350 ml mocno schłodzonej śmietanki 30%
  • 5 łyżek cukru
  • 100g gorzkiej czekolady

truskawki
mięta


wykonanie:

Przygotować formę na tartę, posmarować ja masłem. Nagrzać piekarnik do temp. 190 stopni.
W tym czasie ze składników na ciasto zarobić szybko masę, podzielić na dwie części,każdą zawinąć w filię i włożyć na godzinę do lodówki.

Po godzinie wyjmujemy jedną połówkę ciasta z lodówki(pozostałą część możemy wykorzystać następnym razem,więc można zamrozić je na 3 miesiące albo przechowywać w lodówce 7 dni), rozwałkowujemy ciasto na stolnicy na placek o średnicy nieco większy niż forma. Zawinąć ciasto na wałek i przenieść do formy i dokładnie wyłożyc dno i boki( gdyby ciasto się rwało, można jego kawałkami wyścielić formę). Nakłuwamy widelcem dno ciasta, przykrywamy folią aluminiową dno i obciążamy fasolą ,suchym grochem lub ryżem i pieczemy w piekarniku 15 min. Po tym czasie zdejmujemy folię z obiążeniem z ciasta i pieczemy kolejne 15 min-na złocisty kolor.
Wyjąć z piekarnika i studzić.


Gorzką czekoladę rozpuszczamy w kapieli wodnej. Czekoladę schładzamy i kiedy będzie letnia mieszamy z połową serka mascarpone i smarujemy dno ciasta. Następnie ubijamy śmietanę z cukrem na sztywno i łączymy z mascarpone. Gotową masę wykładamy na czekoladowy mus, wygładzamy i obkładamy świeżymi truskawkami tuż przed podaniem.




niedziela, 29 czerwca 2014

Ciasto kokosowo- agrestowe...na początek lata...

Sezon truskawkowy wprowadza w lato, a potem to już tylko kaskada smaków, które mogą znaleźć się na talerzu każdego dnia...

Lato to też cudowne zapachy(nawet w mieście ich nie brakuje), powrót myślami do przeszłości, spędzanych radośnie wakacji...ale jeśli się miało tak wspaniały ogród pełen warzyw i owoców -jak ja w dzieciństwie, to nie można zapomnieć cudowności koszyków pełnych malin, porzeczek, jabłek, czereśni, wiśni i agrestu....



Agrest -wyjadany prosto z krzaka (nie raz dłonie miałam pokłute od kolców na gałązkach), skórki wypluwane prosto w trawę i ten smak miąższu...po prostu błogość ogarnia mnie na samo wspomnienie...

Bardzo lubiłam zabierać ze sobą do ogrodu koc i książkę- kładłam się pod cieniem czereśni , obok miałam usypanę małą górkę agrestową i mogłam w pełnym spokoju czytać i czytać( no chyba ,że jakiś robal mi to czasem przerwał- a tego to już nie lubiłam).

Zapachniało ostatnio latem i kiedy zobaczyłam agrest w warzywniaku postanowiłam coś z nim konkretnego zrobić...na dzisiejsze niedzielne popołudnie...






CIASTO KOKOSOWO-AGRESTOWE

składniki:

  • 200g miękkiego masła
  • 200g drobnego cukru
  • 100g wiórków kokosowych
  • 225g mąki pszennej
  • 1 czubata łyżeczka proszku do pieczenia
  • 100 g jogurtu kokosowego
  • 4 duże jajka
  • 350g agrestu (średniej wielkości)-obciąć szypułki i ogonki
kruszonka:

  • 25dag wiórków kokosowych
  • 1 łyżka drobnego cukru
  • 1 łyżka masła- rozpuścić
wykonanie:

Piekarnik nagrzać do temperatury 140 stopni. Wysmarować masłem tortownice o średnicy 20 cm(ja użyłam 24cm), wyłozyc ją pergaminem do pieczenia.

Wszystkie składniki, poza agrestem, włożyc do miski i za pomocą elktrycznego miksera ubić na gładką masę. Nie należy przedłużać ubijania, wystarczy,ze powstanie gładka masa. Następnie do ciasta dodajemy 3/4 agrestu mieszamy delikatnie i wylewamy gotową masę do tortownicy, wyrównujemy -na końcu kładziemy na wierzch pozostały agrest. Piec 1 godz. w piekarniku.
Pod koniec pieczenia ropuścić masło i wymieszać go z cukrem i wiórkami. Kiedy ciasto sie upiecze ,wyjąć je szybko, posypać kokosową kruszonkąi wstawić do piekarnika z powrotem na 15-20 min aż wierzch zrobi się złocisty...a patyczek włozony do cista będzie suchy...

Można podawać ostudzone ciasto ze schłodzonym jogurtem kokosowym... 




niedziela, 1 czerwca 2014

Machiną przez Chiny...czyli doskonała lektura na czerwcowe wylegiwanie na trawie....

Mam!...pachnącą...świeżutką...barwną...i niezwykle ciekawą nową książkę Łukasza Wierzbickiego, Machiną przez Chiny...


Oczywiście,że kupiłam ją dla dzieci, ale sama z wielka ciekawością pochłaniam kolejne strony...
 Po raz kolejny Łukasz Wierzbicki wydobył prawdziwą historię na światło dzienne i podał w doskonałej formie dla dzieci...bo i tekst bardzo dobry, piękna strona graficzna, gdzie nie zabrakło (jak to zwykle w książkach pana Łukasza) oryginalnych zdjęć, które nadają jeszcze większej soczystości całej książce...



Machiną przez Chiny opowiada historię Haliny Korolec-Bujakowskiej i jej męża Stacha, którzy wyruszyli motocyklem w swoją podróż poślubną do Chin...

Przeżyli mnóstwo przygód, które...po prostu kochają dzieci...



A jeśli i rodzice złapaliby bakcyla zgłębienia ów pasjonującej podróży, to odsyłam do wersji dla dorosłych, która jest zebraniem wspomnień Haliny Korolec- Bujakowskiej z motocyklowej podróży... Mój chłopiec, motor i ja. Z Druskiennik do Szanghaju 1934-1936...wspomnienia zebrał...Łukasz Wierzbicki...oczywiście...






niedziela, 4 maja 2014

Na majówkę z rabarbarem...czyli słodkości na dnie koszyka wycieczkowego....




Maj, majówki, zapachy kwiatów i obłędna zieleń, jakiej intensywności już nie ma w innych miesiącach...kocham...

Jutro (o ile angielska pogoda nie obdaruje nas deszczem i zimnym wiatrem) wybieramy się na naszą pierwszą wyprawę w stronę natury...pachnącej i przyjemnej. Sukces gwarantowany...  jeśli dzieciaki będą miały przestrzeń do biegania i swoich wariactw...a my trochę spokoju- o ile da się go wykrzesać w takiej sytuacji...




Ale co jak co...ciasto musi być i to najlepiej takie wiosenne, owocowe, smaczne...
i takie, wyszukane w necie,
udało mi się dzisiaj...polecam
pachnie wanilią, rabarbarem, w smaku kwaśno -słodkie...dzięki dodaniu daktyli i miodu...


Placek z rabarbarem i daktylami na kruchym spodzie

SKŁADNIKI:

na ciasto kruche:
  • 150 g mąki pszennej
  • 100 g mąki ziemniaczanej
  • 50 g cukru
  • 150 g masła
  • 1 jajko
na nadzienie owocowe:
  • 500 g rabarbaru
  • 100 g suszonych daktyli
  • 3 łyżki płynnego miodu
  • 5 łyżek cukru
  • 1 cukier waniliowy
na kruszonkę:
  • 150 g mąki pszennej
  • 50 g mąki ziemniaczanej
  • 50 g cukru
  • 125 g masła schłodzonego


cukier puder


WYKONANIE:
Formę o rozmiarach 20x30cm wysmarować masłem i wyścielić papierem do pieczenia. Piekarnik nagrzać do temp. 160 stopni. Do miski przesiać obie mąki, dodać cukier, masło i jajko. Rozcierać palcami masło z mąką i resztą składników. Szybko wyrobić masę. Ciastem wyłożyć dno i kawałek boku formy.

Nakłuć widelcem ciasto i wstawić na chwilkę do lodówki. Piec w piekarniku przez 25 min na lekko złoty kolor. Następnie wyjąć i nałożyć nadzienie owocowe. Piekarnik należy podgrzać do temp 180 stopni.



A nadzienie robimy poprzez połączenie wszystkich składników do tego przeznaczonych ( daktyle można na chwilkę namoczyć w ciepłej wodzie a potem dodać do masy).

W oddzielnej misce wyrabiamy kruszonkę z mąki, cukru, cukru waniliowego i masła. Rozdrabniamy dokładnie masło palcami i mieszamy z pozostałymi składnikami. Gotową kruszonkę nakładamy na ciasto.




Gotowe ciasto wkładamy do piekarnika z temp. 180 stopni i pieczemy 35-40 min aż będzie miało złoty kolor. Po wyciągnięciu i ostygnięciu posypujemy całość intensywnie cukrem pudrem...i gotowe...





czwartek, 3 kwietnia 2014

Nocny pociąg do Lizbony... odkrywanie siebie...

Kilka lat temu usłyszałam o książce Pascala Mercier (prawdziwe nazwisko Peter Bieri) "Nocny pociąg do Lizbony"


 i jakoś tak się układało, że znalezienie jej rozmywało się w codzienności...potem zapomniałam aż.....do chwili kiedy znalazłam film o tym samym tytule...


Byłam bardzo przejęta, bo nie miałam pewności, czy to film o TEJ książce , która zakotwiczyła się w mojej głowie i czekała na pełne odkrycie...
Jedyne co pamiętąłam z opisanej fabuły powieści to początek rodzącej się w niej historii pewnego starszego nauczyciela języków klasycznych, który jednego dnia, pod wpływem spotkania z piękną nieznajomą, porzuca swoje dotychczasowe życie, wsiada do pociągu jadącego do Lizbony i...
rozpoczyna największą przygodę swojego życia...odkrywa sam siebie...




Raimund Gregorius, główny bohater, nabywa książkę pewnego portulgalskiego autora, Amadeu de Prado...jest na tyle jej ciekawy, że postanawia nie tylko w jednej chwili porzucić pracę nauczyciela, ale zaczyna uczyć się języka portugalskiego i kawałek po kawałku...odsłaniają się przed nim przemyślenia Portugalczyka...które jednocześnie okażą się odbiciem jego samego...odżywają od lat niestawiane pytania ...ale to tylko niektóre aspekty spotkania w "nowym" świecie...



Film piękny, odkrywający uroki Lizbony, wspaniała obsada-w roli głównej Jeremy Irons- i klimat...filmu...taki jak lubię...no i  zachęcił natychmiast do kupienia książki(szkoda,że nie było odwrotnie tym razem)...kupiłam...przeczytałam...szczerze namawiam do przeczytania a potem do oglądnięcia filmu...


środa, 12 marca 2014

Wyprawa niesłychana Benedykta i Jana...czyli kolejne spotkanie z historią..






Ogromnie się cieszę, że Łukaszowi Wierzbickiemu nie brakuje fascynacji historią i odkopując zapomniane, prawdziwe wydarzenia -tworzy z nich książki dla dzieci. Moim zdaniem rewelacyjne. Podobają się one nie tylko mnie ,ale przede wszystkim moim dzieciom, co uważam za najlepszy miernik. Po Kaziku z Afryki i niedźwiedziu Wojtku, delektujemy się kolejną prawdziwą historią wyprawy dwóch zakonników do kraju Mongołów...




Historia wcale nie jest nudna i nie musi taką być...

Czy na codzień dzieci w szkole dowiadują się o niezwykłej wyprawie Jana z Grabowej Doliny i Benedykta Polaka?...szczerze mówiąc- mało kto o nich słyszał...
Jestem pewna,że dzięki Łukaszowi Wierzbickiemu będzie można zgłębić tę historię i przebyć fascynującą podróż po drogach średniowiecznej Europy, poznając jej różnorodność, kulturę...


a także zrozumieć na czym polega odwaga, dobroć, bezinteresowność...to niezwykle wartościowa książka...

Ilustracje ,dzięki Wojciechowi Nawrotowi jeszcze bardziej przyciągają uwagę do opowieści a obok humorystycznych sytuacji są i momenty mrożące krew w żyłach...jednym słowem, dzieci się nie nudzą...przynajmniej moje;


Znudzona jestem przekoloryzowanymi często książkami o niczym, książkami po któych przeczytaniu  nie pozostaje nic w głowie i dlatego tym bardziej polecam tę książkę, którą mogę z całą radością postawić na półce w pokoju moich dzieci....oczywiście zaraz po jej przeczytaniu :)