wtorek, 9 czerwca 2015

Sernik malinowy na spodzie brownie...

Czasem najdzie mnie ochota na sernik...wiadomo, że sama niewele z niego zdąże zjeść, ale sama przyjemność pieczenia jest...

Tym razem w wersji malinowej...



Składniki:

Spód brownie:

• 150 g masła
• 150 g gorzkiej czekolady
• 2 jajka
• 1/2 szklanki cukru
• 90 g mąki 

masa serowa:
  • 1 kg twarogu(trzykrotnie zmielony)
  • 4 jajka
  • 3/4 szklanki cukru
  • budyń waniliowy lub smietankowy
  • łyżka mąki ziemniaczanej
  • płaska łyżeczka proszku do pieczenia
  • 150 g świeżych malin
wykonanie:

 Okrągłą tortownicę o średnicy 22 - 23 cm wysmarować masłem i wyłożyć papierem do pieczenia, tak, aby papier sięgał ponad brzeg foremki. Piekarnik nagrzać do 160 stopni C. 

Masło pokroić na kawałeczki, włożyć do rondelka i na małym ogniu roztopić mieszając. Odstawić z ognia, dodać drobno posiekaną czekoladę i mieszając roztopić do uzyskania jednolitej masy.

W oddzielnej misce rozmiksować jajka z cukrem, nie ubijać. Dodać do nich roztopioną czekoladę z masłem i zmiksować krótko na gładką masę. Dodać mąkę (najlepiej przesiać ją bezpośrednio przez sitko) i krótko zmiksować na jednolite ciasto. Wyłożyć do przygotowanej blaszki i wstawić do piekarnika. Piec przez ok. 19 minut, wyjąć z piekarnika, ale piekarnika nie wyłączać.

Żótka oddzielić od białek. Żótka ubić z cukrem na pulchny kogel- mogel. Następnie dodać go do zmielonego sera, wsypać mąkę i proszek do pieczenia i zmiksować do uzyskania jednolitej masy, następnie dorzucić mainy i jeszcze chwilę miksować, aż składniki dobrze sie połączą. Na koniec dodać ubite białka i delikatnie wymieszać z masą serową, którą delikatnie wylewamy na podpieczony spód browni i pieczemy jeszcze ok godziny, aż ciasto będzie dobrze ścięte.
Po wyjęciu z piekarnika sernik należy bardzo dobrze schłodzić. 





czwartek, 4 czerwca 2015

Bułeczki drożdżowe z truskawkami...sposób na udaną kolacje...




Ciąg na truskawki trwa...szczerze mówiąc,  w czerwcu kuchnia nieustannie pachnie tymi pysznymi owocami...

Dzisiaj robimy sobie kolację w promieniach zachodzącego słońca w ogródku...i pachnące dróżdzówki doskonale smakują z kubkiem ciepłego mleka...



Bułeczki drożdżowe z truskawkami

składniki:


ciasto:
  • 300 g mąki pszennej
  • 100 ml ciepłego mleka
  • 75 g cukru
  • 70 g rozpuszczonego masła
  • 5 g drożdży instant (ok. 20 g świeżych drożdży)
  • 2 jajka
kruszonka:

  • 70 g mąki
  • 50 g cukru
  • 50 g miękkiego masła

truskawki

wykonanie:

Do miski przesiej mąkę, dodaj jajka, cukier oraz drożdże, wymieszaj łyżką. Następnie dodaj podgrzane mleko i rozpuszczone masło, mieszaj tak długo, aż wszystkie składniki się wymieszają.
Miskę z ciastem przykryj czystą ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na 30-40 minut. Z wyrośniętego ciasta utwórz kulki (każda około 100 g), następnie rozpłaszczaj je formując bułeczki, układaj na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.

kruszonka:

Wymieszaj mąkę z cukrem i miękkim masłem.Rozcieraj palcami tak długo , aż powstanie kruszonka.

Na rozpłaszczone bułki nakładamy pokrojone w kostkę truskawki i posypujemy kruszonką...

potem tylko pozostaje upiec, wystudzić i zjeść! smacznego!





poniedziałek, 1 czerwca 2015

Moje książeczki. Księga pierwsza...coś co cieszy moje dzieci...i nie tylko...


Co za dobry początek czerwca (gdyby jeszcze pogoda była adekwatna do pory roku, byłoby wręcz wspaniale)...

Pan Listonosz przyniósł oczekiwaną przeze mnie paczkę z książkami...dwie dla mnie i jedna dla dzieci...idealnie na Dzień Dziecka...

Może napiszę o tej dla dzieci, bo i weselsza i kolorowsza i...w ogóle...



Najświeższe dzieło NASZEJ KSIĘGARNI...

Moim zdaniem wspaniały pomysł. Po serii "Poczytaj mi mamo" przyszedł czas na odkurzenie innych opowiadań, którymi karmiły się dzieci 30-40 lat temu. 
Pierwsza Księga zawiera siedem opowieści, znajdziecie tam "Koniczynę Pana Floriana"  autorstwa Heleny Bechlerowej...



 albo " Podróż w nieznane"  Adama Bahdaja...



 czy też "Złoty Koszyczek"  Hanny Januszewskiej...



Przpiękne ilustracje do każdej historii, duży druk, który zachęci i szkolniaków to samodzielnego czytania. 
Teraz kiedy zapadnie zmierzch zgarniam młodsze dzieciaki, siadamy wygodnie w fotelu...najmłodsze analizuje obrazki, drugie słucha historii i pochłania oczami ilustracje a najstarsze, kontroluje czy czytam poprawnie (bo ani literki przekręcić nie można), a ja? Nie dość,że mogę sentymentalnie podróżować w przeszłość, to cieszę się, że jednak sa sprawy,które łączą pokolenia(ale zabrzmiało poważnie)...



Jak dla mnie książka dla całej rodziny !


niedziela, 31 maja 2015

Ciasto truskawkowe....sezonowe...


Mój najmłodszy Szkrab, od kiedy truskawki na dobre zagościły w naszym domu, wciąż powtarza..."Mama da, mama da"...no i mama daje te soczyste pyszności, a jakże. Jednak na niedzielne popołudnie musiały być truskawki w wydaniu ciasta, no nie inaczej...a że lubię oszczędzać czas, to wynalazłam przepis prosty i wiadomo...pyszny...




Ciasto truskawkowe

składniki:
  • 2 i 1/4 szklanki mąki pszennej (użyłam tortowej) + 1 łyżka 
  • 5 jajek – osobno żółtka i białka
  • 3/4 szklanki cukru
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/3 szklanki mleka
  • 200g masła
  • 500g umytych obranych truskawek
  • 1 opakowanie cukru wanilinowego (16g)
Dodatkowo:
cukier puder do posypania

wykonanie:

 Do rondelka z grubym dnem włożyć posiekane masło, cukier wanilinowy i wlać mleko. Podgrzewać mieszając, aż masło się rozpuści, zdjąć z ognia i odstawić na 15-20 minut do przestygnięcia.

 Mąkę przesiać (bez 1 łyżki) i wymieszać z proszkiem do pieczenia.

 Białka ubić na sztywną pianę i stopniowo, ciągle miksując, dodać cukier. Ubijać mikserem, aż powstanie gęsta masa i cukier się rozpuści. Następnie w dwóch partiach dodać żółtka i dokładnie wymieszać mikserem.

 Do jajecznej masy, ciągle mieszając, stopniowo wlać roztopione masło i wymieszać. Na końcu dodać w dwóch/trzech partiach mąkę i wymieszać łyżką lub mikserem na niskich obrotach.

 Ciasto przełożyć do blaszki wyłożonej papierem do pieczenia o wymiarach 25x30cm, wyrównać.

 Truskawki oprószyć 1 łyżką mąki i pokroić na połówki lub jeszcze drobniej. Poukładać je na wierzchu ciasta i wstawić do nagrzanego piekarnika. Piec w temperaturze 180oC na funkcji góra-dół przez około 55-60 minut.
Przed podaniem można posypać cukrem pudrem.




czwartek, 28 maja 2015

Jaume Cabre...i serce bije szybciej...

"Co ma wisieć nie utonie" głosi powiedzenie...co do którego trudno się nie zgodzić...przynajmniej w moim przypadku...




Rzecz dotyczy pewnego katalońskiego pisarza... Jaume Cabre, pierwszą jego książkę dostałam w prezencie i było to "Wyznaję".




 Potężny volum z klimatyczną okładką, zapach świeżości kartek...nic tylko czytać...ale niestety, po kilkunastu stronach okazało się, że tej książki nie da się czytać  w systemie ciągłych pauz... A rzeczywistość ,która mnie otaczała nie pozwalała na zatonięcie w kartkach w ilości czasu o jakim bym marzyła...Zatem, żeby nie popsuć sobie uczty literackiej, odłożyłam książkę na półkę...

I przeleżała tak 1,5 roku(dopóki nie zostałam mamą 5-tego dziecka, taka sytuacja nie miała nigdy miejsca...w końcu kiedyś musi być ten pierwszy raz)...wówczas dowiedziałam się, że właśnie w Polsce wydano kolejną książkę tego autora, "Głosy Pamano", i co ciekawe, książka ta chronlogicznie, powstała przed "Wyznaję"...i właściwie jest swego rodzaju jej prologiem literackim...(nie wnikam czemu wydano je w innej kolejności)





No i cudownie! Teraz już wszystko jest jak należy... pochłaniam "Głosy Pamano"..."Wyznaję" niemal drugi rok czeka w kolejce a najnowsze, świeżutko wydane w Polsce, dzieło Cabre "Jaśnie Pan" przyjechało dopiero co do mnie.... z Torunia...





Sezon wakacyjny tuż tuż...najmłodsza latorośl przekroczyła 18 miesięcy i na tyle jest zafascynowana światem i swoimi książkami...że daje poczytać coraz więcej...a przede wszystkim szybciutko chodzi spać...

Bo gdy tylko wpakuję się do łóżka, zapalam lampkę i otwieram wielką księgę...napisaną MISTRZOWSKO...Cabre...moja nowa hiszpańska fascynacja...literacka. Co mnie ujmuje? Fabuła(to wiadomo)...ale niezwykła lekkość przeplatania wątków umieszczonych w różnym czasie...opowieść oparta jest na kanwie ważnych dla Hiszpanii wydarzeń historycznych, których początek sięga lat trzydziestych XX wieku i rozciąga się do czasów współczesnych. Ściera się  tam moralnie podły frankizm z bohaterstwem i tchórzostwem pojedynczych ludzi(czasem jedno i drugie dotyczy tej samej osoby) oraz całych grup...i co też jest  niezwykle ciekawe, autor daje nam szanse poznać różne punkty widzenia odnoszące się do tego samego wydarzenia...

Więcej nic nie napiszę...polecam ,polecam, polecam... a jak przeczytam kolejne powieści, to też się odezwę...

sobota, 16 maja 2015

Ciasto rabarbarowo-malinowe pod bezową kołderką....coś na majowy piknik pod chmurką...

Zapachniało bzem w moim ogródku...krzew w tym roku niezwykle pięknie się rozrósł i zapach, przy lekkim wietrze, wpada czasem ukratkiem do kuchni i porywa w marzenia...


Jeśli pogoda okaże się łaskawa, planuję ogródkowe, rodzinne popołudnie, przy filiżance pysznej kawy( no, dla dzieci jakaś gorąca czekolada) oraz jak na sezon rabarbarowy przystało- ciasto z tymi przepysznymi łodyżkami, w towarzystwie konfitury malinowej...

CIASTO Z RABARBAREM POD KOŁDERKĄ BEZOWĄ


składniki na kruchy spód:

• 200 g mąki pszennej
• 50 g mąki ziemniaczanej
• 200 g zimnego masła
• 50 g cukru
• szczypta soli
• 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
• 4 żółtka (białka zachować do bezy)

nadzienie rabarbarowe:

• 600 g rabarbaru
• 3 łyżki mąki ziemniaczanej
• 1/2 łyżeczki cynamonu
• 1 słoiczek (200 g) konfitury malinowej (użyłam gładkiej, bez pestek)
• 3 łyżki płatków migdałów

beza:

• 4 białka
• 200 g cukru
• 1 łyżka mąki ziemniaczanej

WYKONANIE:


Kruchy spód:
Mąki przesiać do miski, dodać drobno pokrojone zimne masło, cukier, sól i proszek do pieczenia. Rozcierać palcami masło z mąką aż powstanie drobna kruszonka. Dodać żółtka i zagnieść szybko ciasto.
Rozwałkować lub wylepić nim formę o wymiarach ok. 26 x 36 cm uprzednio wysmarowaną masłem i wyłożoną papierem do pieczenia. Wstawić do lodówki na czas nagrzania piekarnika do 170 stopni C (góra i dół bez termoobiegu). Spód podziurkować widelcem i wstawić do piekarnika, piec przez 20 minut.

Rabarbar: Rabarbar opłukać, osuszyć i odciąć liście, łodygi pokroić na 1 cm kawałki. Włożyć do miski, dodać mąkę ziemniaczaną, cynamon i wymieszać. Następnie zgrubnie wymieszać z połową konfitury.



Beza: Białka ubić na sztywną pianę, następnie stopniowo dodając cukier cały czas ubijać na wysokich obrotach miksera. Ubijać jeszcze przez 2-3 minuty, aż piana będzie gęsta i błyszcząca, następnie dodać mąkę ziemniaczaną i miksować przez pół minuty.



Podpieczony spód posmarować resztą konfitury, wyłożyć rabarbar, na wierzch położyć bezę, posypać płatkami migdałów i wstawić do piekarnika.



 Piec przez 20 minut w 170 stopniach C, następnie zmniejszyć temp. do 60 stopni i włączyć nawiew (termoobieg), w ten sposób suszyć bezę przez dodatkowe 15 minut. Wyjąć z piekarnika i pokroić na porcje.




sobota, 11 kwietnia 2015

Kopciuszek...Cinderella...Cenerentola...Cendrillon...

Bajki i baśnie, gdzie można znaleźć piękne i mądre księżniczki poruszają serce, każdej dziewczynki, tak mocno, że nie tylko marzy ona o sukniach, balach i wspaniałych książętach...ale zabiera ten czar świata z dzieciństwa na resztę swojego życia...

I mnie nie ominęła ta przyjemność, a jakże! 

Jedną z ulubionych historii był Kopciuszek ...pamiętam, jak dostałam w prezencie od mojego najstrszego brata wersję tej baśni napisaną przez Hannę Januszewską...miałam wtedy...9 lat...i do dzisiaj czuję zapach kartek, pamiętam wspaniałość ilustracji i odczuwam emocje, które nie opuszczały mnie nigdy, gdy choćby po raz siedemdziesiąty czytałam tę historię...





No a potem zaczytywałam się w wersji Braci Grimm...



po drodze była wersja z "Bajek-Grajek"...



a dzisiaj zachwyciła mnie najnowsza wersja kinowa tej baśni, Disneya...przebajeczna, bez udziwnień ...z całą magią jaka należy się pięknym historiom o księżniczkach , balach i czarnych charakterach, gdzie dobroć zwycięża...