wtorek, 18 lutego 2014

Rozrabianki...Tańcowanki...Wyciszanki...czyli jazzowanki...

Dobrą i ulubioną muzyką miło jest się dzielić, zwłaszcza ze swoimi dziećmi i to od najwcześniejszych chwil...
Mamy w domu kapitalny trójpak , o wdzięcznej nazwie "Jazzowanki"...


Zawiera trzy płyty cd z muzyką jazzową(nie trudno się domyślić)...ale każda z płyt ma inne przeznaczenie. Weźmy takie

USYPIANKI


Króluje na nich Frank Sinatra i Ella Fitzgerald, utwory spokojne, ciepłe i ewidentnie przyciągające do poduszki. Przyznaje,że na mojego 3-miesięcznego Szkraba działają idelanie-nie ma mowy, żeby wtedy płakała..a i ja sama od razu łapię emocjonalną równowagę, o której utratę nie trudno...



TAŃCOWANKI


wspaniale nadają się do pląsów i wszelkich balów oraganizowanych samoistnie przez dzieci...kiedy nagle Spiderman zamienia się w księcia i porywa do tańca księżniczkę...i na koniec to co dzieci lubią najbardziej

ROZRABIANKI


muzyka, na czele której stoją m.in Louis Armstrong, Count Basie, Nat King Cole czy Benny Goodman powodują, że można szaleć do upadłego i cieszyć chwilą szaleństwa...

I mamy piękne połączenie dobrej muzyki z beztroską zabawą, wyciszeniem i ogromnym bodźcem wyobraźni...


niedziela, 16 lutego 2014

Ciasto czekoladowo- migdałowe z pestkami granatu...

Niedziela to taki dzień, kiedy wszyscy domownicy oczekują jakiejś słodkiej niespodzianki, zwłaszcza po obiedzie. A ,że w 100% są to łakomczuchy, to staram się zawsze coś im przygotować. Tym razem upiekłam ciasto czekoladowe z migdałami i dodatkiem pestek granatu. Muszę przyznać,że dla miłośników czekoladowych łakoci -może to być uczta dla podniebienia. Bo nie dość,że smakuje dobitnie czekoladowo, to jest niezwykle delikatne i puszyste. A jeśli dodać do tego połączenie polewy czekoladowej z lekko winnymi pestkami granatu...to...przekonajcie się sami...



Ciasto czekoladowo- migdałowe z pestkami granatu

Składniki:

Ciasto:

  • 225 g masła
  • 250 g gorzkiej czekolady(70%)
  • 5 dużych jajek
  • 225 g cukru muscovado(należy dokładnie grudki rozgnieść palcami)
  • 85 g mielonych migdałów
  • 50 g mąki

Polewa:
  • 150 ml śmietany kremówki
  • 100g gorzkiej czekolady(70%)
  • 1 łyżka cukru pudru
  • garść pestek z granatu

Wykonanie:

Tortownicę o średnicy 23 cm smarujemy masłem a  dno wyścielamy pergaminem. Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni.

Do miseczki wkładamy masło i połamaną na drobne kawałki czekoladę. Powoli rozpuszczamy w gorącej kąpieli a kiedy masa będzie gładka ,odstawiamy na bok.

Do miski wbijamy 5 jajek , dodajemy cukier i ubijamy mikserem 5-8 min aż masa stanie się puszysta i gęsta oraz podwoi swoją objętość.Potem wlewamy czekoladę i nadal miksujemy ale przy krawędziach miski. Następnie dużą,metalową łyżką delikatnie należy przemieszać masę tak aby na cieście pojawiły się paskii czekoladowe i bąbelki. Nie należy robić tego zbyt szybko. Ważne jest ,aby bąbelki się utrzymywały.
Potem dodajemy migdały,mąkę i 1/4 łyżeczki soli. To ponownie delikatnie mieszamy sposobem przekładania masy.
Powoli wlewamy masę do formy, wyrównujemy i wkładamy do nagrzanego piekarnika na 30-35 min. Po upieczeniu ciasto studzimy( może nieco być popękane po pieczeniu, ale to normalne)

W tym czasie przygotowujemy polewę. W rondelku zagotowujemy śmietankę . Dodajemy czekoladę i cukier puder. Mieszamy aż do rozpuszczenia i odstawiamy wciąz mieszając aż masa stanie się jednolita i gładka. Należy odczekać kolejne 10 min aż polewa zgęstnieje i wówczas polać nią ciasto. Na koniec obsypać pestkami granatu...






środa, 12 lutego 2014

Poczytaj mi, mamo...jak pięknie to brzmi...





Bardzo miłym dźwiękiem dla mojego ucha jest padająca prośba- pytanie dotycząca wieczornego (choć nietylko) czytania . " Poczytaj mi, proszę"-sprawia, że choćbym wcześniej zaplanowała, że właśnie tego wieczoru czytać nie będę, czy nie mogę...to i tak  ląduje na sofie w towarzystwie przemiłym z jakąś książką na kolanach...
Zatem jest moc w "poczytaj mi, mamo" i pewnie też NASZA KSIĘGARNIA, postanowiła wiele lat temu zatytułować tak serię książeczek dla dzieci. Pamiętam ich większość z własnego domu,kiedy w latach kryzysu, mama co jakiś czas dokładała nowo zakupiony egzemplarz na moją i mojej siostry półkę z książkami.

Dlatego też,kiedy wydawnictwo z okazji swojego 90-lecia istnienia postanowiło wydać, czy też raczej odświeżyć ów serię..ucieszyłam się bardzo.

 
Zakupiłam pierwszy tom i nie  byłam pewna, jak przyjmie go mój pięciolatek... Szymon złapał bakcyla i mamy w biblioteczce domowej wszystkie-do tej pory wydane tomy. Pierwsze trzy przeczytane wielokrotnie...a świeżutki czwarty właśnie zaczęliśmy czytać...


 Bardzo przeamawiające są historie, z którymi dziecko może się utożsamiać, choćby sprawa poszukiwania przyjaciela na podwórku, wstydliwość, samotność w trakcie chorowania, czy inne sytuacje, które tak często przytrafiają się dzieciom...



Dla mnie niezwykłym atutem są ilustracje...magiczne, odkrywające świat barw i rozbudzające wyobraźnię dziecka...
Można tam spotkać się z Kotem Filemonem,czy Stefkiem Burczymuchą a także z Piernikowym Rycerzem, czy zaprzyjaźnić się z Parasolem...

Jak dla mnie ta seria wydawnicza to jeden z najbardziej uniwersalnych prezentów książkowych, który można sprawić swoim dzieciom, siostrzeńcom, bratankom, dzieciom przyjaciół...różnorodność zawartych tam historii zawsze znajdzie słuchacza...

niedziela, 2 lutego 2014

Rogaliki z powidłami śliwkowymi...coś co znika z talerza w mig...

Ostatnio zachwycam się przepysznymi, drożdżowymi rogalikami ,wypełnionymi powidłami ze śliwek. Nie polecam ich do podgryzania w trakcie czytania książki, bo jestem pewna, że lektura pójdzie w odstawkę:) Przepis znalzłam w książce Magdy Gessler "Smaczna Polska" i szczerze przyznam- jest wyśmienity!!! Trochę pracy i efekt murowany. Jedyne co zmieniam-to ilość porcji- przy mojej Rodzinie łasuchów,  apetyt ugasi czterokrotna liczba składników...ale...warto!!!



Rogaliki drożdżowe z powidłami śliwkowy

 przepis na 4 osoby

Ciasto:
  • 10 g drożdży
  • 1/2 szklanki ciepłego mleka
  • 25 dag mąki pszennej
  • 7 dag masła
  • 1 jajo
  • 2 łyżki śmietany
  • 1 cukier waniliowy
  • szczypta soli
  • 1 łyżka cukru brązowego

Nadzienie:

25 dag powideł śliwkowych

Do posmarowania:

1 żółtko


Wykonanie:

Drożdże rozpuszczamy a ciepłym mleku i odstawiamy na 5-10 min,żeby nieco podrosły.
Mąkę siekamy z masłem, dodajemy drożdże i pozostały składniki ciasta i wyrabiamy ciasto, aż odejdzie od ręki. Odstawiamy w ciepłe miejsce na jakieś 2 godziny pod przykryciem, żeby rosło. Następnie rozwłakowujemy na cienki placuszek na podsypanej mąką stolnicy i wycinamy kółka(np. szklanką). Dalej postępujemy jak z pierogami: nakładamy na kółko porcję powideł i zlepiamy rogalik.
Ciasteczka układamy na papierze do pieczenia i smarujemy żółtkiem. Pieczemy na złoto w 180 stopniach przez 25 min.
Po upieczeniu, studzimy i polewamy delikatnie lukrem...to już zależy od naszych własnych upodobań. Przyznam,ze bez lukru- są równie pyszne...




niedziela, 1 grudnia 2013

Gwiazdeczki cynamonowe pod bezową kołderką....



Do wizyty św. Mikołaja coraz bliżej, więc i atmosfera w domu robi się coraz bardziej emocjonująca...
Za pięć dni odwiedzi nas ten niezwykły Gość i serca dzieciaków będą bić głośno. Ale ,żeby nie było, że to tylko dzieci są obdarowane...Świętemu też przygotowaliśmy małą niespodziankę...niech sobie przekąsi małe co nieco...coś co będzie przypominać o zimie i zbliżających się Świętach...a jednocześnie stanie się dziękczynnym ukłonem w kierunku Dobrodzieja...

Tym czymś są, pachnące cynamonem i imbirem ciasteczka....łatwe w wykonaniu i pyszne w degustacji:)


Gwiazdeczki cynamonowe

składniki:

  • 2 białka z dużych jajek
  • 1 łyżeczka soku z cytryny
  • starta skórka z cytryny
  • 200 g cukru pudru, plud dodatkowo na posypanie 
  • 250 g zmielonych migdałów
  • 2 łyżeczki zmielonego cynamonu
  • 2 łyżeczki zmielonego imbiru


Piekarnik nagrzać do temp. 150 stopni i wyłożyć pergaminem dużą blaszkę do pieczenia.
Białka ubijamy w misce na sztywną pianę. Dodajemy sok z cytryny i znowu ubijamy aż zaczną tworzyć się miękkie szpice.
Teraz dodajemy cukier puder i nadal miksujemy na niskich obrotach aż masa będzie bardzo sztywna.
Z miski odkładamy 1/4 masy( będzie potem nam służyc do smarowania ciastek). Do reszty dodac migdały, imbir i starta skórke z cytryny. Mieszamy aż powstanie jednolita masa lekko klejąca.
Teraz ciasto należy położyć na oddzielnym pergaminie ,posypanym cukrem pudrem , wierzch ciasta również obsypujemy cukrem i przykrywamy drugim kawałkiem pergaminu(chodzi o to, że pergamin ułatwi nam wałkowanie lekko klejącego ciasta). Ciasto rozwałkowujemy na grubość ok. 0.5 cm. Ściągamy wierzchni pergamin i wykrawamy foremką gwiazdkową jak najwięcej ciasteczek, które układamy na wcześniej już przygotowanej blaszce.


Kiedy ciastka będą już leżały gotowe do pieczenia, smarujemy je odłożoną wcześniej masą bezową(jeśli zrobiła się za gęsta ,dodajemy kilka kropli wody dla ułatwienia rozprowadzania).
Teraz gotowe gwiazdki wsadzamy do piekarnika na 12-15 min i pilnujemy ,żeby beza nie zrobiła się brązowa...

Po przestudzeniu można ciastka zjeść od razu:) albo schować do metalowej puszki i przetrzymywać w niej 2 tygodnie.



czwartek, 28 listopada 2013

Listopadowe czytadło...

Kiedy na świecie pojawia się mały człowieczek, wszystko zmienia się już niepowtarzalnie i nabiera zupełnie nowych barw...
no i wiadomo... przychodzi głęboka świadomość, że przez najbliższy czas nie będę miała czasu na czytanie książek (w satysfakcjonującej ilości)...

Ale ...ale...trzy dni spędzone z Maleństwem w szpitalu po jego narodzinach...dało mi okazję do przeczytania pięknej książki J. M. Coetzee 
"Ciemny kraj"...to debiut literacki tego autora...



Nie można powiedzieć, że jest to literatura łatwa, ale niewątpliwie pobudza do myślenia i nie pozostawia emocji w sferze ..."bezpieczne".

"Ciemny kraj" to opowieść złożona z dwóch historii dwóch mężczyzn żyjących w dwóch różnych epokach- urzędnika, piszącego raport o wojnie w Wietnamie
i burskiego kolonizatora wyprawiającego się w głąb Afryki...
Obaj bohaterowie książki spotykaja się ze złem i sami niepostrzeżenie nim nasiąkając, zaczynają mu ulegać...każdy w inny sposób...ale mechanizm jest ten sam...
Stają się skłonni do coraz większych okrucieństw...oddalając się od swojej istoty człowieczeństwa...
Trudne chwilami, emocjonalnie, do przebrnięcia fragmenty książki, jednocześnie pokazują, złożoność i kruchość natury człowieka...jego łatwość do odchodzenia od  naturalnych praw...konsekwencje takich wyborów...

Książkę czytałam z pewnym trudem, ale jednocześnie cieszę się, że dotarłam do końca... i mogę szczerze polecić, nawet na listopadowe wieczory...









niedziela, 10 listopada 2013

Nieśmiertelny urok Bajek -Grajek...



To już trzydzieści lat minęło, kiedy po raz pierwszy moja mama kupiła mi pierwsza płytę analogową z bajką muzyczną " Tymoteusz Rymcim cim" -bajeczka krótka, ale była dla mnie i mojej siostry czymś tak zjawiskowym, że nie mogłysmy jej przestać słuchać...
Widocznie fascynacja była na tyle wyraźna ,że bardzo szybko zaczęły pojawiać sie na półce kolejne płyty z bajkami i wierszami...
Tak, wiersze Tuwima i Brzechwy,których szybko nauczyłam sie na pamięć i zabawiałam rodzinę ich recytowaniem a potem przeniosłam na grunt szkoły  za co udało mi sie zdobyć, kilka nagród w konkursach recytatorskich...heh... czar wspomnień...
Mam taką swoją plejdę absolutnych hitów, które do dzisiaj dla mnie to aktorskie mistrzostwo świata... 
Poza tym słuchanie godzinami tych wszystkich bajek powodowało rozbudzanie wyobraźni i sprawiało,ze nigdy z siostrą nie nudziłysmy się...no bo jak sie nudzić kiedy znając wszystko na pamięc można było odgrywać godzinami wszystkie bajki, śpiewać i sprawiać,że czas jesienno -zimowy upływal bardzo szybko...

Moja ukochana bajka "Złoty ptak", która też stała sie hitem numer jeden moich dzieci...potrafią przy niej zasypiać z rzędu przez kilka tygodni....





"Drzewko Aby-baby" 

"Stoliczku nakryj się"

"Lampa Aladyna"

...to tylko kilka z nich,które w całości niemal znam na pamięć do dziś...

Dlatego wiem, że najpiękniejsza bajka w TV nie zastąpi tego co porusza wyobraźnię i duszę dziecka kiedy zapada sie w muzyczny świat bajkowy...

Od kilku dni budzi mnie Szymon rano, kiedy słyszę dolatujace z jego pokoju piosenki z bajki o Piotrusiu Panu... i nawet nie przyjdzie mi do głowy poproszenie go o ich wyłączenie...bo mi wówczas też bajkowo...