środa, 4 września 2013

John Maxwell Coetzee-na pożegnanie wakcji...

Podczas wakacji miałam prawdziwe szczęście, bo każda książka, która wpadła mi w ręce i została przeze mnie przeczytana - okazała się bardzo dobrym wyborem...

W ostatnim tygodniu pochłonęłam, podrzuconą mi przez znajomą, książkę J. M Coetzee'a " Dzieciństwo Jezusa".




W pierwszym momencie pomyślałam, że czeka na mnie kolejna pozycja filozoficzno- teologiczna...ale wynikało to z tego,że było to moje pierwsze spotkanie z twórczością ów pisarza...

Ale po  pierwszych stronach  książki już wiedziałam,że czeka mnie niesamowita wędrówka przez historię współczesnej rodziny z Nazaretu umiejscowionej w świecie  bez Boga...historia przejmujaca i tak uniwersalna, że każdy z nas może odnaleźć w niej kawałek swojego życia...
Świat, w którym sie znajdujemy jest początkiem życia wielu uchodźców, którzy musieli pozostawić swoje wcześniejsze życie i z nową tożsamością podjąć walke o przeżycie. Zaczynają uczyć sie nowego języka, nowych zasad funkcjonowania...W tej nowej rzeczywistości poznajemy Simona, który jako jeden wśród przybyłych, przygarnia zagubionego, pięcioletniego, wyjatkowego chłopca...Davida. Postanawia odnaleźć jego matkę...pewnego dnia spotyka Ines i rozpoznaje w niej matkę chłopca...


Nie ukrywam, że rozpaliła się we mnie niezwykła ciekawość twórczości tego południowoafrykańskiego pisarza(dzisiaj ma obywatelstwo australijskie), który dwukrotnie był uhonorowany prestiżową nagrodą Bookera a w 2003 r. otrzymał Nagrodę Nobla...


1 komentarz: