niedziela, 1 lutego 2015

Owocowe muffinki...doskonały sposób na zapach lata w środku zimy...

Już zaczynam okazywać zniecierpliwienie trwającą zimą...żeby choć spadł śnieg i pięknie przybielił uliczki i drzewa...żeby choć słońca więcej było i mroźnego powietrza...ale pochmurność i szarość w towarzystwie deszczu i wiatru , zdecydowanie wyzwalają we mnie tęsknotę za wiosną i ciepłem...

Poszperałam...poszperałam i wynalazłam coś smacznego- idealnego na niedzielne popołudnie do pachnącej kawy...muffinki, które pachną latem i dokładnie tak samo smakują...są miękkie i szybko znikają z talerza...




 Muffinki z  owocami...

przepis na 12 sztuk

składniki:

  • 225 g mąki pszennej
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 55 g zmielonych migdałów
  • 125 g drobnego cukru do pieczenia
  • 150 g masła, rozpuścić
  • 100 ml mleka
  • 2 jajka, rozbić
  • 250 g różnego rodzaju owoców  (malinym, jagody, jeżyny, porzeczki...)

wykonanie:

Piekarnik nagrzać do temp.190 stopni. Foremkę na muffiny wypełnić papilotami.

Do większej miski przesiać mąkę i proszek do pieczenia, Dodać zmielone migdały i cukier. W środku suchych składników zrobić wgłębienie.

W drugiej misce wymieszać mleko, rozbite jajka i wystudzone, rozpuszczone masło. Przelać masę do dołka w suchych składnikach i delikatnie wymieszać tylko tyle, żeby składniki dobrze się wymieszały. Na koniec wsypać owoce i bardzo delikatnie połączyć z masą.



Gotowe ciasto dzielimy na 12 muffinek i wstawiamy do nagrzanego piekarnika na 20-25 min albo aż uzyskają złoty kolor- najlepiej sprawdzić patyczkiem. Można podawać ciepłe albo zimne, posypane lekko drobnym cukrem...






czwartek, 15 stycznia 2015

Bułeczki drożdżowe...idealne na drugie śniadanie

Wszelkiego rodzaju ciasta drożdżowe jakoś nie są moją pasją...nie żebym ich nie lubiła...ale...to nie ten typ i tyle...

I taki stan mógłby sobie trwać nieskończenie...gdyby nie fakt...że nasze Dzieciaki, akurat uwielbiają wszelkie tego typu łakocie. Przez wiele lat byłam powściągliwa w robieniu strucli, bułeczek itp...od czasu do czasu wrzucałam coś do piekarnika...aż... rok temu przyjechała  w odwiedziny moja mama i zrobiła dwie ogromne misy bułeczek z powidłami śliwkowymi...no i koniec! Po tych pysznościach, które zniknęły, expresowo, po jednym dniu...wiedziałam...że teraz to już mi nikt nie odpuści...

Tak więc częściej zaczęły pojawiać się drożdżóweczki...a że z czasem u mnie trochę kiepsko...znalazłam przepis na udane ciasto bez długiego ręcznego ugniatania(nieco bolesnego po dłuższej chwili...kto wyrabia ten wie)...

Przepis ów jest genialny, bo szybki, łatwy i efekt bardzo zadowalający...





Bułeczki drożdżowe z powidłami śliwkowymi


SKŁADNIKI

Ciasto drożdżowe:

250ml mleka
70g cukru
20g świeżych drożdży
1 jajko
500g mąki pszennej
60g masła
szczypta soli

Polewa:

50ml mleka
łyżeczka cukru
łyżeczka masła


Dodatki:

powidła, dżem lub krem czekoladowo- orzechowy

Wykonanie:

Lekko ciepłe mleko wymieszać z 1 łyżką cukru, pokruszonymi drożdżami i ok. 4 łyżkami mąki. Przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok. 10- 15min.
Resztę z 500g mąki wsypać do dużej miski. Dodać resztę cukru, sól i wymieszać. Dodać jajko, miękkie masło i wyrośnięty zaczyn. Wyrobić ciasto, najlepiej mikserem lub robotem kuchennym, używając haka do zagniatania ciasta (miksować 3 minuty).
Z ciasta uformować 12 kulek, każdą kulkę rozpłaszczyć na dłoni, nałożyć 1 łyżeczkę nadzienia, zlepić i uformować okrągłą bułeczkę.
Bułeczki układać w formie żaroodpornej , posmarowanej margaryną, zlepieniem do dołu. Formę przykryć ściereczką i pozostawić bułeczki na 30min., w ciepłym miejscu do wyrośnięcia.
Przygotować polewę. Mleko, masło i cukier podgrzać, mieszając, aby cukier się rozpuścił.
Wyrośnięte bułeczki polać ciepłą polewą i od razu wstawić do nagrzanego piekarnika.
Piec ok. 30min. w temperaturze 200°C . Po upieczeniu pozostawić bułeczki na 5 minut w wyłączonym piekarniku. Kolejno wyciągnąć i pozostawić do ostygnięcia.





środa, 7 stycznia 2015

Miś, Tygrysek i nowi Przyjaciele...czyli nowe opowieści, dla dzieci...pana Janoscha...



Od wielu lat mam taki zwyczaj, że pod choinkę kupuję dzieciom polskie książki...no bo jak inaczej?

Zresztą, mam takie  zdanie, że polskie wydawnictwa prześcigają angielskie, jeśli chodzi o wybór literatury dziecięcej powyżej piątego roku życia w zwyż... ale nie o tym teraz :)

W każdym razie udało mi się nabyć dla Szymona najnowszą książkę Janoscha,
Miś, Tygrysek i nowi Przyjaciele...


Czytamy...prawie w każdy wieczór i nie tylko słychać perlisty śmiech mojego sześciolatka, ale zatrzymujemy się nad ilustracjami, które jak zwykle wciągają niczym magiczne lustro. 



Co mnie zachwyca szczególnie (bo Szymka to chyba wszystko) w tych nowych opowieściach? 

Po pierwsze...wspaniale dopasowane do dziecięcego poziomu rozmowy o Bogu...
-mały przykład-
" - Popatrz, Misiu- zawołał Tygrysek- jaka ona(katedra w Kolonii) jest ogromna. Ja się jej trochę boję.
-Nie bój się Tygrysku- powiedziała Anta- bo w katedrze mieszka Bóg. A Bóg jest dobry i nie trzeba się go bać"...

Po drugie...wspaniałe wierszyki o zajączkach...i nie tylko...

Po trzecie ... rysunkowa historia malutkiego zajączka...

i po czwarte... urzekająca zająco-robinsonowa historia...nic tylko czytać!!!!


czwartek, 1 stycznia 2015

Lekturka pod zieloną gałązką...

Kiedy w naszym domu rozbłysła choinka ( na kilka dni przed Świętami) a z każdym dniem coraz bardziej pachniało pierniczkami, makowcem czy grzybami...wiedziałam, że nadchodzi nie tylko rodzinny wzmożony radością czas, ale także moje wytęsknione chwile na czytanie książek...

Udało się! Udało!...

Bezcenne były te chwile, kiedy wieczorem zapadała cisza...a ja mogłam przy kubku herbaty z sokiem malinowym najpierw dokończyć czytanie książki Franka E. Peretti , Władcy ciemności... Powieść niezwykła... Pamiętam jak kilkanaście lat temu mój znajomy podsunął mi ją do przeczytania...pochłonęłam ją natychmiast. Po latach, pamięcią, wróciłam do niej i szybko zakupiwszy zaczęłam przygode na nowo...ale tym razem nie poszło tak szybko, bo rzeczywistość naokoło mnie jakby trochę bardziej wymagająca...



Tematyka książki związana jest z rzeczywistością duchową w jakiej żyjemy, z walką jaka toczy się od zawsze pomiędzy dobrem i złem. Przede wszystkim autor próbuje przybliżyć realność tego świata , w który  jesteśmy zatopieni. Można w to wierzyć lub nie...dla mnie to opowieść o prawdziwym starciu aniołów z upadłymi aniołami-demonami...w walce o nas, w drodze do nieba. Książkę czyta się jak dobry thriller... 

Druga książka, którą właśnie z zainteresowaniem pochłaniam to niedawno wydana opowieść Małgorzaty Szumowskiej, Zielona sukienka...



Jak tylko przeczytałam opis tej książki, wiedziałam,ze muszę ją mieć!!! Dlaczego?..
Bo kocham takie historie...historie o miłośći i pamięci...pamięci rodzinnej...o niedawnej wyprawie autorki do Rosji śladami rodzinnej historii...historii Dziadków.
Podróż prowadzi z Polski , przez Rosję  i Kazachstan...tam gdzie byli zesłanie dziadkowie Małgorzaty Szumowskiej, gdzie się poznali, pokochali i gdzie przeszli wiele trudnych chwil...ale miłość przetrwała...

Autorka to bardzo młoda osoba, ale mnie zachwyca jej pasja podróży, poszukiwania tożsamości, szacunku do przeszłości i pielęgnowanie pamięci...




Jeszcze wciąż brnę przez kolejne strony, ale już teraz polecam tę opowieść wszystkim którzy...lubią prawdziwe historie i to dobrze napisane... 

niedziela, 2 listopada 2014

Babeczki czekoladowe z mascarpone...

Początek listopada nie zachęca do długich spacerów- przynajmniej u mnie...szarość...wilgotne powietrze i brak energii po tygodniu hulania przeziębienia w naszym domu...

Niedzielne popołudnie nastroiło mnie jednak do upieczenia babeczek polepszających samopoczucie, bo nie dość, że robione są ze sporą dawką gorzkiej czekolady to w połączeniu z kremowym mascarpone zwiększaja dawkę przyjemności...no i jeszcze do tego wszystkiego łyk pysznej kawy...



Babeczki czekoladowe z mascarpone

porcja na około 30 babeczek


składniki:

  • 150 g gorzkiej czekolady- połamanej na drobne kawałki
  • 250 ml wody
  • 80 g mascarpone w temp. pokojowej
  • 450 g cukru
  • 3 duże jajka
  • 1 łyżka esensji waniliowej
  • 250 ml oleju roślinnego
  • 420 g mąki tortowej
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • 1/2 łyżeczki soli morskiej
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 175 g czekolady mlecznej lub gorzkiej 
wyknanie:

Piekarnik nagrzewamy do temp 160 stopni.



W rondelku mieszamy kawałki czekolady z wodą i podgrzewamy aż składniki się połaczą i trzymamy na średnim ogniu 2 minuty potem studzimy klejne dwie minuty.Dodajemy mascarpone i mieszamy aż powstanie gładka masa.

W oddzielnej dużej misce ubijamy jajka,cukier i olej o 30 sek. Dodać masę z mascarpone i wymieszać.
W drugiej misce mieszamy mąkę, sodę, sól ,proszek do pieczenia, czekoladę pokrojoną w drobniutkie kawałeczki. Następnie suche składniki dodajemy do płynnej masy i mieszamy dokładnie.

Teraz kolej na wypełnienie masą papilotek max do 3/4 wysokości. Pieczemy 20-25 min. Babeczki gotowe sa wówczas gdy po sprawdzeniu patyczkiem, będzie on suchy. Odstawiamy do wystudzenia.



 Kiedy babeczki będą już chłodne, można je przyozdobić polewą czekoladową lub lukrem ja wymieszałam pozostałą część serka mascarpone z drobiną wanilii i skórki z pomarańczy i pokryłam wierzch babeczek...

Puszystość babeczek i czekoladowy smak...tak! To lubię!





niedziela, 5 października 2014

Ziti Neapolitan- style...

Tak, tak...jesień przyniosła trochę chłodu i wiatru...i pomimo słońca za oknem naszła mnie ochota na bardziej konkretne , niedzielne danie obiadowe...
...i znalazłam je w książce mojego drogiego , włoskiego mistrza Antonio Carlucciego...
Nie pierwszy raz już korzystam z jego kulinarnych podpowiedzi i jak dotąd jest bardzo pysznie, prosto i ciekawie na kuchennym stole...





ZITI NEAPOLITAN-STYLE


przepis na 8 porcji

Składniki:

na kulki mięsne:

  • 1 ząbek czosnku
  • 1 łyżka pietruszki
  • 40 g świeżej bułki tartej
  • mleko, do namoczenia
  • 300 g zmielonej wołowiny
  • 25 g startego parmezanu
  • 2 jajka
  • sól, świeżo zmielony pieprz
  • olej do smażenia

na sos:


  • 1 cebula
  • 5 listków bazylii
  • 4 łyżki oliwy z oliwek
  • 2x400g pomidorów z puszki
na warstwy:


  • 450 g makaronu penne
  • 100 g pikantnego neapolitańskiego salami
  • 350 g sera mozzarella
  • 4 jajka lekko rozbite
  • 75 g świeżo startego parmezanu


wykonanie:

krok 1

 Piekarnik nagrzać do temp. 200 stopni.Zrobić mięsne kuleczki. Najpierw obrać i pokroić czosnek, pokroić pietruszkę oraz namoczyć niewielką ilością mleka błkę tartą i pozostawić na 5 min.Potem odsączyć dobrze. W misce mieszamy wołowinę z czosnkiem, pietruszką, parmezanem i bułką tartą.Rozbijamy lekko jajka i dolewamy do miski a także lekko solimy i pieprzymy. Wszystko dobrze ,delikatnie mieszamy. Rękami formjemy małe kuleczki wielkości orzecha włoskiego.



 W patelni podgrzewamy olej i smażymy kulki ok 3 min, aż będą lekko brązowe z każdej strony.Po usmażeniu wyjmujemy je na ręcznik papierowy i osuszamy.

krok 2

Aby zrobić sos obieramy cebulę i kroimy ją, następnie rwiemy na małe kawałki liście bazylii. Podgrzewamy oliwę na patelni, smażymy cebulę aż lekko się zarumieni, dodajemy pomidory i dusimy pod przykryciem na małym ogniu 20 min. Po tym czasie dodajemy bazylię, nieco soli i pieprzu i jeszcze dusimy 10 min.



krok 3

 Makaron gotujemy 5-7 min tak aby był al dente. Odcedzamy.

krok 4

Naczynie żaroodporne (najlepszy rozmiar 20x25x7,5) smarjemy masłem.Następnie wylewamy warstwę sosu pomidorowego na spód, następnie warstwa makaronu, na to kładziemy kilka plasterków salami, kulek mięsnych, plasterków mozzarelli. Powtarzamy aż do ostatniej warstwy sera, na nią wylewamy rozbite jajka pomieszane z makaronem. Ostatnią warstwą jest sos pomidorowy a na nim potarty parmezan.Pieczemy 25 min. Po pieczeni czekamy jeszcze 5 min przed podaniem...




poniedziałek, 15 września 2014

Czas na babkę...cytrynową z malinami....

 Niedziela zapowiadająca koniec lata...koniec  sezonu na  maliny ...i na posiedzenia w zielonym ogródku ...przy kubku kawy...

Chciałam zatrzymać choć na chwilę wspomnienie wakacyjnego spokoju...pogody nie wyczaruję ...oj niestety...
ale można jeszcze upiec pyszną babkę cytrynową z malinami, która niewątpliwie przeniesie w sielskość -anielskość...a na pewno ucieszy rodzinę:)

a zatem do dzieła!





BABKA CYTRYNOWA Z MALINAMI

składniki:

• 4 jajka (duże L), świeże i ogrzane w temp. pokojowej
• 200 g masła
• skórka i sok z 1/2 cytryny
• skórka i sok z 1 mandarynki
• 1 szklanka cukru (180 g)
• 1 laska wanilii lub 2 łyżki cukru wanilinowego
• 1 szklanka mąki pszennej tortowej (140 g)
• 1/2 szklanki mąki ziemniaczanej (70 g)
• 1 łyżeczka proszku do pieczenia

• do posmarowania formy: 1 łyżka masła i około 3 łyżek mielonych orzechów, migdałów lub bułki tartej



Lukier cytrynowy z malinami:

• 1 szklanka cukru pudru
• około 4 łyżek soku z cytryny
• około 80 g malin (najlepiej świeżych)



wykonanie:


Jajka wyjąć wcześniej z lodówki i ogrzać w temp. pokojowej. Formę na babkę( z kominem pośrodku, o pojemności minimum 2,5 litra (o średnicy 22 cm), ale może być większa) posmarować 1 łyżką masła i wysypać mielonymi orzechami (lub migdałami lub bułką tartą). Piekarnik nagrzać do 170 stopni C (grzanie góra i dół bez termoobiegu).
Masło roztopić, dodać sok i skórkę z cytryny i mandarynki, przestudzić (ma być ciepłe, letnie).
Do większej miski wbić jajka, dodać cukier i ubijać przez około 10 minut na jasną, gęstą i puszystą masę. W międzyczasie dodać ziarenka wyskrobane z przepołowionej laski wanilii lub cukier wanilinowy.
Do drugiej miski przesiać mąkę pszenną razem z mąką ziemniaczaną oraz proszkiem do pieczenia, wymieszać.
Do ubitych jajek dodać mieszankę mąki i zmiksować krótko na małych obrotach miksera do połączenia się składników w jednolite ciasto.
Do ciasta wlać masło i zmiksować do połączenia się składników w jednolite ciasto (będzie miało konsystencję podobną do ugotowanego budyniu). Masę wylać do przygotowanej formy (ma wypełnić formę nie więcej niż do około 2/3 objętości) i wstawić do piekarnika. Piec przez 45 minut (do suchego patyczka).
Po upieczeniu wyjąć i ostudzić.


Lukier cytrynowy z malinami: cukier puder wymieszać z sokiem z cytryny (dodać go tyle aby otrzymać gęsty lukier, w razie potrzeby dodać więcej cukru pudru lub więcej soku z cytryny). Połową lukru udekorować ostudzoną babkę. Maliny rozdrobnić w palcach i obłożyć polukrowaną część babki. Polać resztą lukru.