Od wielu lat mam taki zwyczaj, że pod choinkę kupuję dzieciom polskie książki...no bo jak inaczej?
Zresztą, mam takie zdanie, że polskie wydawnictwa prześcigają angielskie, jeśli chodzi o wybór literatury dziecięcej powyżej piątego roku życia w zwyż... ale nie o tym teraz :)
W każdym razie udało mi się nabyć dla Szymona najnowszą książkę Janoscha,
Miś, Tygrysek i nowi Przyjaciele...
Czytamy...prawie w każdy wieczór i nie tylko słychać perlisty śmiech mojego sześciolatka, ale zatrzymujemy się nad ilustracjami, które jak zwykle wciągają niczym magiczne lustro.
Po pierwsze...wspaniale dopasowane do dziecięcego poziomu rozmowy o Bogu...
-mały przykład-
" - Popatrz, Misiu- zawołał Tygrysek- jaka ona(katedra w Kolonii) jest ogromna. Ja się jej trochę boję.
-Nie bój się Tygrysku- powiedziała Anta- bo w katedrze mieszka Bóg. A Bóg jest dobry i nie trzeba się go bać"...
Po drugie...wspaniałe wierszyki o zajączkach...i nie tylko...
Po trzecie ... rysunkowa historia malutkiego zajączka...
i po czwarte... urzekająca zająco-robinsonowa historia...nic tylko czytać!!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz