środa, 6 kwietnia 2016

Drzewo...czyli rzecz o słowiańskich mitach nie tylko dla dzieci...


Kiedy jakiś czas temu Łukasz Wierzbicki wspomniał o pracy nad nową książką, zaczełam niecierpliwe odliczanie czasu do jej premiery. Temat owiany był tajemnicą, więc moje zaciekawienie rosło tym bardziej. Po Kaziku Nowaku, niedźwiedziu Wojtku, czy pamietniku z podróży Haliny i Stacha...zastanawiałam się w którą nutę historyczną uderzy tym razem nasz, rodzinny ulubiony autor...


Dzisiaj już wiem, że po raz kolejny Łukasz Wierzbicki okazał się odkrywcą tematów zapomnianych w literaturze dla dzieci...choć nie tylko. Tym razem sięga do mitów i wierzeń słowiańskich, które poprzedziły chrześcijaństwo na ziemiach polskich. I nie znajdziecie tam nudy za grosz...

Książka -pięknie wydana- przyciąga na początek wspaniałymi ilustarcjami...jej część, w której trwa opowieść o świecie wierzeń Słowian, ma nieco mroczną i tajemniczą nutę...ale to świetnie oddaje klimat mitów. W drugiej części, która jest rodzajem słownika znajdziecie szkice ilustrujące poszczególne słowa, czy zagadnienia... świetny pomysł!

Opowieść o drzewie wprowadza w świat zupełnie nowy a jednocześnie odkrywamy, że wiele z niego przetrwało do dzisiejszych czasów...






Myślę sobie, że gdybym nadal uczyła historii w szkole- ta książka na stałe byłaby obecna na moich lekcjach, by porwać dzieci w przeszłość tajemniczej kultury praprzodków i przekonać ich, odkrywanie tej historii może być nie tylko ciekawe i piękne...




Póki co, mój syn z zainteresowniem czyta kolejne strony i możemy sobie dyskutować, porównywać i oceniać...

" Drzewo"...daje możliwość wyjścia poza utarte szlaki szkolnych wędrówek do świata mitycznych Greków, Rzymian, czy nawet i Egipcjan...teraz czas, aby dołączyć coś bardziej swojskiego, innego i nowego...

poniedziałek, 7 marca 2016

Bananowiec...ciasto, które kochają dzieci...

Wiadomo jak to jest z Dniem Mamy...dzieci mają frajdę, kiedy mogą w zupełnej konspiracji przygotować niespodzinkę dla Mamy, Mamy mają frajdę, kiedy udają, że tych przygotowań nie zauważąją...no i Tatusiowie też mają frajdę, bo aż tak nie muszą się angażować(aczkolwiek ich pomoc jest niezbędna)...

A kiedy przychodzi TEN dzień...eksploduje radość...Dzieci dumne i pełne satysfakcji obdarowują Mamę a ta bez względu na wszystko przeżywa autetyczny zachwyt każdym, najmniejszym gestem miłości...no tak to już jest...i jest pięknie!!!
Ale potem nadchodzi ten moment...wyrażania wdzięczności przez Mamę...u mnie w domu jest to po prostu zawsze CIASTO, które piekę własnie z tej okazji...

W tym roku przygotowałam BANANOWCA, pyszne ciasto, które znika w mig z talerza i prosi się o jeszcze! Miękkie i puszyste, nie za słodkie i świeże...pokryte startą czekoladą...




BANANOWIEC

składniki:

biszkopt:
  • 5 jajek
  • 5 łyżek mąki pszennej
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 5 łyżek cukru
masa bananowa: 
  • 1 kg dojrzałych bananów 
  • 200 g masła
  • 3 żółtka
  • 3/4 szklanki cukru pudru
  • 1 galaretka cytrynowa
masa śmietanowa:
  • 0.5 l śmietanki 30%
  • 2  duże opakowania bitej śmietany w proszku , np "Śnieżka"
  • 1 galaretka cytrynowa
do dekoracji:

1 deserowa lub gorzka czekolada


wykonanie:

Piekarnik nagrzewamy do temp 180 stopni. W międzyczasie ubijamy biszkopt. Białka oddzielamy od zółtek. Białka ubijamy na szywna i pod koniec dodajemy cukier i miksujemy aż masa będzie lśniąca i gładka. Dodajemy żółtka i jeszcze chwilkę miksujemy na wolnych obrotach. Dodajemy przesiane mąki i bardzo delikatnie mieszamy. Wylewamy do blaszki, wyłożonej na spodzie papierem do pieczenia. Wstawiamy do piekarnika i pieczemy ok 20 min...do suchego patyczka.Wyjmujemy i studzimy.

Następnie przygotowujemy bananową masę. Miksujemy banany i dodajemy do nich galaretkę rozpuszczoną w szklance gorącej wody i wystudzoną.Miksujemy. Następnie ucieramy masło z cukrem pudrem na puszystą masę a następnie stopniowo dodajemy banany z galaretką i miksujemy na niskich obrotach . Kiedy już masa będzie gotowa wylewamy ją na biszkopt w blaszce i wstawiamy na pół godz do lodówki, żeby stężała.

Teraz czas na masę śmietanową. W pół szklanki gorącej wody rozpuszczamy galaretkę, studzimy (ale nadal musi być płynna). Do miski wlewamy schłodzoną śmietankę , wsypujemy dwa opakowania "Śnieżki" i razem ubijamy aż wszystko zgęstnieje, dodajemy zimną galretkę i jeszcze chwilkę miksujemy. Masę wykładamy na ciasto wyjęte z lodówki. Na wierzch ścieramy obficie czekoladę i wstawiamy znów do lodówki na pół godziny...













niedziela, 10 stycznia 2016

Babka czekoladowa z nutellą i orzechami...

Nie ma co ...nutella to jeden z największych przysmaków dzieci(obawiam się, że nie tylko dzieci)...trudno oprzeć się smakowi czekolady i prażonych orzechów laskowych...
Lubię wykorzystywać nutellę do robienia napisów na torcie, łatwa w użyciu i smakowita...
Dlatego kiedy zobaczyłam ten przepis na bakę czekoladową, wiedziałam, że musi być dobra i wcale się nie pomyliłam...jest pyszna i łatwa do przygotowania!





Babka czekoladowa z nutellą i orzechami laskowymi

Składniki:

  • 120 g masła
  • 150 g nutelli
  • 5 jajek
  • 190 g drobnego cukru do wypieków
  • 3/4 szklanki mąki pszennej
  • 1 szklanka zmielonych orzechów laskowych
  • 1 łyżka kakao
  • 3 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 4 łyżki mleka (60 ml)

Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej. Mąkę, kakao i proszek do pieczenia - przesiać, odłożyć.

Masło utrzeć z cukrem na jasną i puszystą masę (mikserem lub ręcznie). Stopniowo dodawać nutellę, dalej ucierając. Białka oddzielić od żółtek. Żółtka wbijać po kolei do masy i nadal ucierać. Dodać przesianą mąkę, kakao, zmielone orzechy, proszek do pieczenia, mleko. Wymieszać szpatułką do połączenia się składników.

Białka ubić na sztywną pianę i delikatnie wmieszać do masy szpatułką.

Masę przelać do natłuszczonej i oprószonej mąką pszenną formy z kominkiem o średnicy 24 cm.

Piec w temperaturze 160ºC przez 20 minut, następnie temperaturę podwyższyć do 170ºC i piec kolejne 30 minut lub dłużej, do tzw. suchego patyczka. Ostudzić, polać polewa czekoladową.



Polewa czekoladowa:

100 g gorzkiej czekolady, posiekanej
50 g masła

Masło roztopić w garnuszku. Zdjąć z palnika, dodać posiekaną czekoladę, odstawić na 2 minuty po czym wymieszać do jej roztopienia. Polać ciasto i posypać orzechami...





wtorek, 5 stycznia 2016

Królowe i księżne...Renaty Czarneckiej...

Kiedy odkryłam twórczość Philippy Gregory, pomyślałam sobie z nutką zazdrości, że też Anglikom trafiła sie tak dobra pisarka, która nie tylko potrafi przybliżyć dzieje własnego kraju, ale robi w taki sposób, że rozpala ciekawość historyczną i jednocześnie sprawia, że postacie znane najczęściej ze stron szkolnych podręczników, stają się bliższe, "bardziej ludzkie"... Niewiarygodne, jak bardzo poczytne są książki tej pisarki...

Aż tu pewnego dnia, kiedy szukałam czegoś nowego z literatury polskiej, natrafiłam na ...nieznaną mi pisarkę... Renatę Czarnecką...i jej powieść, Barbara i król..
Z czystej ciekawości zamówiłam książkę i okazało się, że...chce się ją czytać , jest interesująca, dobrze napisana...malownicza...



Nie jest to tani romans lecz historia, dzięki której poznajemy ostatnie lata życia Zygmunta Augusta, ale przede wszystkim mamy szansę bliżej poznać osobę Barbary Giżanki...ostatniej ukochanej króla...

Potem wpadła mi w ręce druga powieść pani Renaty, Królowa w kolorze karminu...


W tej powieści poznajemy największą miłość życia Zygmunta Augusta, czyli Barbarę Radziwiłównę...bardzo dobrze napisana książka...daje możliwość zapoznania się z losami bohaterki , jeszcze dużo przed tym zanim spotkała króla...
Renata Czarnecka, poza wątkiem Barbary i Zygmunta Augusta, daje nam okazję poznania się z całym charakterem epoki, mentalnością tamtych czasów, walkami o wpływy w państwie...możemy się też bliżej przyjrzeć starciom pomiędzy królową Boną i jej synem...

No i dwie ostatnie książki...



Pierwsza z nich urzeka obrazem życia Izabeli Aragońskiej, matki Bony z Sforzów. Historię tej niezwykłej kobiety poznajemy w momenciem kiedy jedzie do Mediolanu, aby tam poznać swojego męża, z którym była zaręczona od pierwszego roku życia...Niezwykle plastycznie i z wszelkimi drobiazgami mamy możliwość pozanć życie na dworze mediolańskim, ale również i przybliżyć sobie sama postać Izabeli, kobiety silnej, wykształconej,ale natradiającej na wiele trudnych chwil w swoim małżeństwie i całym życiu...Przyznam, tę książke pochłonęłam natychmiast...

Co do drugiej powieści- to sytuacja wyglada podobnie, jeśli chodzi o ciekawość i kunszt pisarski...dalsze losy Izabeli Aragońskiej i jej córki, przyszłej królowej Polski...

Jeśli szukacie lieratury historycznej i ciekawej z domieszką romansu, czyli miłości tych łatwych i tych trudnych...to te książki niewatpliwie do niej należą...

niedziela, 3 stycznia 2016

Kazik Nowak...nowa odsłona afrykańskiej przygody...

Od kiedy postać Kazika Nowaka zagościła w naszym domu, trudno oderwać się na dłużej od pełnych przygód stron książki, nie tylko tej dla dzieci...Kazik Nowak stał sie nie tylko przykładem człowieka, który potrafi realizować swoją pasję, ale jest wzorem odwagi, wytrwałości...i mądrości, dzięki której wiele zyskuje...

Tak, książkę, Afryka Kazika, czytaliśmy wielokrotnie, co zaowocowało rozbudzeniem zainteresowań podróżniczych, przyrodniczych, czy nawet pozwoliło w szkole przygotować ciekawy projekt...

Ostatnio mamy dodatkowy sposób przeżywania afrykańskich przygód tego niezwykłego Polaka...otóż okazało się, że powstała gra planszowa oparta o relację z podróży Kazika Nowaka.



Gra jest świetnie wymyślona, bo nie tylko szata graficzna jest pociągająca, ale karty zawierające oryginalne zdjęcia skupiaja dużą uwagę.




Kolejne karty z numerami odpowiadające numerom na planszy , nie tylko zawieraja zadania, ale i skrótowo opowiadaja o prawdziwych zdarzeniach z podróży Kazika. 





Przyznam szczerze, że plansza ,która jest bardzo solidna i sprawia wrażenie, jakby była zrobiona z drewna , zapewnia jej trwałość.
Zasady gry , klarowne i nieskomplikowane... Gra nie ciągnie się w nieskończoność, więc nie nuży... no i sam fakt, że to kolejny udany sposób na rodzinne spędzenie czasu...o który obecnych czasach krucho...zatem polecam ...kupujcie...Afrykę, wielką podróż Kazika 

sobota, 12 grudnia 2015

Piernikowy zapach świąt...

Jak co roku, pierwszymi kulinarnymi zwiastunami nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia, są pierniczki, które nie tylko zawisną pełne zapachu i kolorów na choince, ale i wcześniej dadzą dużo radości dzieciom. 

Tradycyjnie korzystam z jednego przepisu, który uważam za bardzo smaczny, nieskomplikowany i przede wszystkim sprawdzony. Zazwyczaj pieczenie pierniczków odbywa sie u nas w dwóch turach...pierwsza należy do mnie, bo robię cały zestaw tych aromatycznych cudności specjalnie do powieszenia na choinkę i nierzadko jako prezenty dla sąsiadów...
Druga tura zupełnie oddana w ręce dzieci...wykrawają, pieką i potem to co najlepsze...ozdabiają z cała pasją i własna twórczością... zabawa zawsze jest udana...


PIERNICZKI

SKŁADNIKI:

  • 2 szkl mąki
  • 2 jajka
  • 3/4 szkl cukru
  • 1 łyżka masła
  • 2 łyżki miodu
  • 1 płaska łyżeczka sody oczyszczonej
  • 1 łyżeczka przyprawy do piernika
  • doatkowo do ozdabiania pierniczków,obrane  migdały, orzechy, wiórki kokosowe. kolorowy maczek...albo lukier


WYKONANIE:

Do przesianej mąki wlać rozpuszczony, gorący miód i wymieszać łyżką. Dodać cukier, sodę i przyprawy, a gdy masa lekko przestygnie, dodać masło i jajo.
Dokładnie wyrabiać ręką, aż ciasto będzie gładkie. Gotowe rozwałkować na posypanej mąką stolnicy (ciasto łatwo przywiera ,więc nalezy dbać o regularne podsypywanie ciasta mąką).
Następnie foremkami wykrawamy pierniczki, układamy je na blaszce, smarujemy rozmąconym jajem i dekorujemy.
Piec ok 15 min w temp 180 stopni.
W zamkniętej puszce można je przechowywać je nawet kilka tygodni.






niedziela, 1 listopada 2015

Czekoladowe muffiny...czas na kawę

Jakoś zupełnie nie mogłam sie oprzeć prośbom dzieci, żeby na niedzielne, rodzinne popołudnie przygotować cos słodkiego...czekoladowego. 

Coś szybkiego, smacznego i zazwyczaj udanego...czyli czas na muffinki z dodatkiem czekolady i ozdobione kremem smietankowo-mascarpone z czekoladą...palce lizać...





MUFFINY CZEKOLADOWE

składniki:

  • 150 g masła
  • 150 g czekolady ...dowolny rodzaj
  • 300 g mąki
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 2 łyżki kakao
  • 1 łyżka kawy zbożowej lub kakao
  • 1 szklanka 
  • 1 łyżka cukru wanilinowego lub 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
  • 2 duże jajka 
  • 170 ml mleka
wykonanie:

Piekarnik nagrzać do 190 stopni C .
Formę na muffiny wyłożyć 12 papilotkami. Masło roztopić i ostudzić. Czekoladę pokroić na kawałeczki.
Mąkę przesiać do miski razem z proszkiem do pieczenia, sodą, kakao, kawą zbożową. Jeszcze raz przesiać w celu dokładnego wymieszania składników. Dodać cukier, cukier wanilinowy, wymieszać, odstawić.
Jajka rozmiksować w drugiej misce razem z mlekiem i ekstraktem z wanilii (jeśli nie używaliśmy cukru wanilinowego).
Teraz wszystkie składniki delikatnie łączymy za pomocą łyżki: do sypkich, przesianych składników dodajemy masę jajeczną i kilkakrotnie delikatnie mieszamy łyżką, dodajemy roztopione masło a za chwilę posiekaną czekoladę. Mieszamy krótko (3 - 4 ruchy łyżką), ciasto ma być lekko grudkowate, ale surowa mąka nie powinna być widoczna.
Masę wyłożyć do papilotek i wstawić do piekarnika. Piec przez około 25, do czasu aż muffiny urosną a wetknięty patyczek będzie suchy.