Pogoda nie rozpieszcza nas w tym roku.
A dzisiaj, nareszcie pierwszy, ciepły majowy dzień...cały w słońcu i kolorach wiosny.
Cała rodzina ( no z wyjatkiem Marysi) udała sie na rozgrywki piłkarskie do parku...a ja nie!
W piekarniku...rumieniła się pieczeń...w domu cisza...Marysia bawiła się w ogródku...postanowiłam sama skorzystać z okazji i rzucić się w ramiona słońca...oczywiście z książka w ręce:)
No, pięknie wszystko wyglada w maju...na wprost krzew bzu, obok wciąż niemożliwie błekitne niezapominajki, słoneczne mlecze ...
Teraz wystarczyło tylko łyknąć pysznego kompotu z rabarbaru i sięgnąć po książkę...
Na pewno na takie leniwe ,ciepłe popołudnie doskonale nada się książka,którą całkiem niedawno przeczytałam, "Służące" Kathryn Stockett. Książka ma ciekawą strukturę...cała historia opwiedziana jest z perspektywy trzech głównych bohaterek, bardzo różnych postaci pod względem charakteru, pochodzenia, czy osobistych przeżyć. Ale łaczy je odwaga, która w rezultacie mocno wpłynie na losy miasteczka, w którym mieszkają. Akcja książki toczy się w pierwszej połowie lat sześćdziesiatych, na amerykańskim Południu, gdzie problem segregacji rasowej jest bardzo żywy...Nie brak obok tematów poważnych, humoru i pewnego napięcia,które powoduje,że książkę "połyka się" natychmiastowo....warto ,warto,warto!!!
A jak już przeczytacie książkę, to sięgnąć można po film...dobry!
niedziela, 19 maja 2013
sobota, 4 maja 2013
Cristiada...
Lubię chodzić do kina... a że przez ostatnie lata mam ku temu mniej okazji,to tym bardziej starannie próbuję dobierać repertuar.
Całkiem niedawno, pojechałam w odwiedziny do Polski...tym razem sama...bez męża i dzieci. Przyznam, że to zupełnie nowe dla mnie doświadczenie, ale bardzo potrzebne i odświeżające...Przed wyjazdem obiecałam sobie, że pójde chociaż na jeden film do kina...
I poszłam, na Cristiadę...film, którego boi się pół świata.
Żeby zrozumieć, dlaczego ta najdroższa produkcja w historii meksykańskiego kina, z doskonałą obsadą i grą aktorów, bojkotowna jest przez największych dystrybutorów, nie tylko meksykańskich, ale i europejskich...to należy poznać treść filmu i zestawić go z sytuacja polityczną Meksyku i z panującą poprawnością polityczną Europy.
Film opowiada o katolickim powstaniu chłopskim, które wybuchło w 1926 roku w obronie wolności religijnej.Przerwane dopiero w 1938 roku przez podpisanie porozumienia między "cristeros" a rządem.
Film poruszył mnie dogłębnie... po wielu mdłych, wcześniej oglądanych mega produkcjach, nareszcie poczułam, że ktoś opowiada piękną, ważną i prawdziwą historię..historię tego, że wolność jest prawem podstawowym i bezcennym, za które warto oddać życie!
Nie zabrałam ze sobą chusteczek, więc mój sweter w połowie był zwilgotniały od łez...bo jak nie płakać, kiedy mowa o honorze, prawdzie i odwadze...i miłości wiernej do Boga i ludzi...
Jedno wiem na pewno, Cristiada, będzie jednym z tych filmów w moim domu, bez którego wychowanie dzieci się nie obędzie...
Naprawdę polecam!
Całkiem niedawno, pojechałam w odwiedziny do Polski...tym razem sama...bez męża i dzieci. Przyznam, że to zupełnie nowe dla mnie doświadczenie, ale bardzo potrzebne i odświeżające...Przed wyjazdem obiecałam sobie, że pójde chociaż na jeden film do kina...
I poszłam, na Cristiadę...film, którego boi się pół świata.
Żeby zrozumieć, dlaczego ta najdroższa produkcja w historii meksykańskiego kina, z doskonałą obsadą i grą aktorów, bojkotowna jest przez największych dystrybutorów, nie tylko meksykańskich, ale i europejskich...to należy poznać treść filmu i zestawić go z sytuacja polityczną Meksyku i z panującą poprawnością polityczną Europy.
Film opowiada o katolickim powstaniu chłopskim, które wybuchło w 1926 roku w obronie wolności religijnej.Przerwane dopiero w 1938 roku przez podpisanie porozumienia między "cristeros" a rządem.
Film poruszył mnie dogłębnie... po wielu mdłych, wcześniej oglądanych mega produkcjach, nareszcie poczułam, że ktoś opowiada piękną, ważną i prawdziwą historię..historię tego, że wolność jest prawem podstawowym i bezcennym, za które warto oddać życie!
Nie zabrałam ze sobą chusteczek, więc mój sweter w połowie był zwilgotniały od łez...bo jak nie płakać, kiedy mowa o honorze, prawdzie i odwadze...i miłości wiernej do Boga i ludzi...
Jedno wiem na pewno, Cristiada, będzie jednym z tych filmów w moim domu, bez którego wychowanie dzieci się nie obędzie...
Naprawdę polecam!
Subskrybuj:
Posty (Atom)