czwartek, 28 listopada 2013

Listopadowe czytadło...

Kiedy na świecie pojawia się mały człowieczek, wszystko zmienia się już niepowtarzalnie i nabiera zupełnie nowych barw...
no i wiadomo... przychodzi głęboka świadomość, że przez najbliższy czas nie będę miała czasu na czytanie książek (w satysfakcjonującej ilości)...

Ale ...ale...trzy dni spędzone z Maleństwem w szpitalu po jego narodzinach...dało mi okazję do przeczytania pięknej książki J. M. Coetzee 
"Ciemny kraj"...to debiut literacki tego autora...



Nie można powiedzieć, że jest to literatura łatwa, ale niewątpliwie pobudza do myślenia i nie pozostawia emocji w sferze ..."bezpieczne".

"Ciemny kraj" to opowieść złożona z dwóch historii dwóch mężczyzn żyjących w dwóch różnych epokach- urzędnika, piszącego raport o wojnie w Wietnamie
i burskiego kolonizatora wyprawiającego się w głąb Afryki...
Obaj bohaterowie książki spotykaja się ze złem i sami niepostrzeżenie nim nasiąkając, zaczynają mu ulegać...każdy w inny sposób...ale mechanizm jest ten sam...
Stają się skłonni do coraz większych okrucieństw...oddalając się od swojej istoty człowieczeństwa...
Trudne chwilami, emocjonalnie, do przebrnięcia fragmenty książki, jednocześnie pokazują, złożoność i kruchość natury człowieka...jego łatwość do odchodzenia od  naturalnych praw...konsekwencje takich wyborów...

Książkę czytałam z pewnym trudem, ale jednocześnie cieszę się, że dotarłam do końca... i mogę szczerze polecić, nawet na listopadowe wieczory...









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz